Obrazki, które widzicie to aktualne zdjęcia pokazujące plażę we Władysławowie oraz park wodny w mieście Wuhan (różne źródła podają, że z ostatniego weekendu), miasta które jeszcze niedawno było epicentrum pandemii koronawirusa SARS-CoV2. Patrząc na te zdjęcia i zestawiając je z paniką medialną, można sobie zadać pytanie: czy mamy do czynienia z groźną pandemią? Czy może jednak od początku sytuacja była podkręcana na bazie chaosu informacyjnego, niejasności, losowych wyników testów PCR i niewiele mówiących testów na przeciwciała. Robiłem dogłębne analizy danych medycznych podczas całego okresu tej "pandemii", ale postanowiłem ich już nie przytaczać, poza niezbędnym dla spójności tekstu minimum. Pandemia koronawirusa wyglądała jak ogólnoświatowy test na inteligencję, tylko jakim kosztem?
To co działo się w domach opieki przez cały ten chaos wywołany obostrzeniami i spiralą strachu wołało o pomstę do nieba. Ludzie mieli i mają utrudniony dostęp do opieki zdrowotnej, przekładane są operacje, ludzie z poważnymi chorobami odsyłani są do domu, wreszcie trudno nawet oszacować jak wiele ludzi umarło z powodu tych utrudnień lub dlatego, że najpierw musiano wdrożyć procedurę testu na nowego koronawirusa. Jak wielu ludziom upadły firmy, jak wiele ludzi zostało zamkniętych na kwarantanny, pomimo braku żadnych objawów i straciło możliwości zarobkowania. Rodziny nie mogły odwiedzać najbliższych w szpitalu, przez co umierali oni samotnie. Podczas tej całej "pandemii" drastycznie wzrosła liczba samobójstw. Do tego ludzie zostali zaszczuci, skakali sobie do gardeł, wzmogło się donosicielstwo, napuszczanie jednych na drugich, wojny internetowe, a także niepokoje społeczne. Przez globalne potęgowanie strachu u ludzi podatnych wydzielały się nadmierne ilości hormonów stresu, które w sposób rozległy tłumią prawidłowe funkcje układu odpornościowego, zwiększając podatność organizmów zdrowych, osłabionych, chorych i z niedoborami na różne infekcje wirusowo-bakteryjne. To szaleństwo trwało dalej. Każdy lekarz lub naukowiec, który kwestionował przesadzone podejście rządów i niekompetencje doradzających im instytucji zdrowotnych i naukowych, był piętnowany, cenzurowany, atakowany.
Do tej pory taki mechanizm zdawał egzamin, ale w przypadku tej "pandemii" miarka się przebrała. Ilość lekarzy i naukowców wymagających wyjaśnień rosła i rośnie. Mimo wszelkich możliwych prób ich cenzury powstają niezależne lekarskie komisje śledcze, poza tym ludzie widzą co się dzieje. Dlatego media głównego nurtu straciły już całkiem swoją wiarygodność, podobnie instytucje pokroju WHO powiązane finansowo z miliarderami zaangażowanymi w produkcję szczepionek. Minister zdrowia, który najpierw wyśmiewał tych co stosują maseczki, aby chronić się przed wirusem, później kiedy było wiadomo, że SARS-CoV2 nie jest tak groźny jak zakładały symulacje oraz u większości przebiega bezobjawowo, wydał kupę hajsu na zakup maseczek od swojego kolegi i nagle stały się one obowiązkowe. Przy prawdziwej pandemii ich prawidłowe noszenie przez osoby chore miałoby sens, ale przez wszystkich i to nieprawidłowo najczęściej, sensu nie miało i nie ma żadnego. To jest obraza dla inteligencji człowieka widzieć jak ktoś idzie w masce do restauracji, siada przy stole, następnie zdjemuje ją żeby zjeść i nakłada spowrotem. W imię czego to wszystko?
Weźmy na tapetę dane z CDC z USA, gdzie podobno szaleje pandemia:
Stan na 10 sierpnia 2020;
Liczba wykonanych testów: 65,756,307
Testy z wynikiem negatywnym: 59,867,907 (współczynnik negatywności: 91%)
Testy z wynikiem pozytywnym: 5,888,400 (współczynnik pozytywności: 9%)
Liczba zgonów: 161,842
Współczynnik śmiertelności (% na testy pozytywne): 2,75%
Współczynnik śmiertelności (% na wszystkie testy): 0,25%
Populacja Stanów Zjednoczonych: 331,000,000
Współczynnik śmiertelności: 0,04%
Szansa, że NIE umrzesz z powodu COVID-19: 99,96%
Teraz trochę danych z Polski, bo to są dla nas najważniejsze informacje. W kółko ludzie przytaczają Włochy, Anglię, Brazylię i Stany Zjednoczone, zapominając że przy wszystkich czynnikach potencjalnie zniekształcających dane, chaosie informacyjnym i ogromnych populacjach niektórych krajów (USA, Brazylia) lub średniej wieku mieszkańców (Włochy), liczby mogą wyglądać poważnie, nawet jeśli w poprzednich latach wyglądały podobnie.
Ministerstwo Cyfryzacji podało, że w miesiącach luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec i lipiec w Polsce na podstawie danych z rejestru stanu cywilnego zanotowano następującą ilość zgonów: Rok 2018 - 209,451; Rok 2019 - 205,243; Rok 2020 - 205,728. Wychodzi na to, że gdybyśmy byli odcięci informacyjnie od świata, to nawet byśmy tej "pandemii" nie zauważyli w statystykach. Według baz danych ONZ w 2018 roku z powodu zapaleń płuc zmarło około 800 000 dzieci. Dodajmy do tego zgony z tego samego powodu u starszych populacji, obciążonych różnymi chorobami, otrzymamy ogromne liczby. Nikt nie ogłaszał pandemii. W Polsce wg danych GUS w 2018 roku zmarło ponad 8500 osób tylko na same zapalenia płuc o niezidentyfikowanym czynniku zakaźnym. Dodając do tego wszelkie grypy, inne zapalenia płuc i zgony grypopodobne otrzymamy liczby w granicach 17,500. Nikt nie ogłaszał pandemii. Natomiast w cudowny sposób naród Polski od momentu ogłoszenia pandemii został uzdrowiony z grypy i jej pochodnych. Według meldunków epidemiologicznych w okresie od 1-7 czerwca 2019 roku mieliśmy łącznie 60,809 zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę. W okresie od 1-7 czerwca 2020 roku mieliśmy w Polsce w tej samej tabelce już jedynie 9407 zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę. Mówił o tym niejeden lekarz, że na bazie paniki pandemicznej większość grypopodobnych zachorowań obecnie klasyfikowana jest jako COVID-19 lub przynajmniej przypisuje się mu podejrzenie, a potem różnie bywa z korekcją danych. Normalnie cud medyczny w Polsce! Pomijam już kwestie tego, jak wiele ludzi i specjalistów raportowało, jak bardzo zmienne wyniki dawały testy na obecność wirusa i od jak wielu czynników jest to uzależnione.
Mam teorię dlaczego w takie kraje jak Włochy czy Anglia koronawirus uderzył tak mocno. Po pierwsze wówczas znaków zapytania było najwięcej, panika była uzasadniona i wpływała na ocenę sytuacji. Po drugie jeden z największych specjalistów brytyjskich od epidemii i wakcynologii, szef brytyjskich lekarzy Jonathan Van-Tam (British specialist in influenza, including its epidemiology, transmission, vaccinology, antiviral drugs and pandemic preparedness. On 2 October 2017 he took up the role of Deputy Chief Medical Officer for England) twierdził, że ludzie, którzy przyjęli szczepionkę na grypę, mogą znacznie gorzej i ciężej przechodzić zakażenie koronawirusem. Nie muszę chyba wspominać (ale i tak to zrobię), że co roku są olbrzymie kampanie zachęcające ludzi powyżej 65 roku życia do przyjęcia szczepienia na grypę, gdyż jest to wiek, w którym istnieje realne ryzyko ciężkiego przebiegu grypy. Na jesieni we Włoszech (Anglicy i Hiszpanie ponoć też mają wysoką wyszczepialność na grypę) były masowe kampanie szczepień na grypę, a jak wiadomo jest tam jedna z najstarszych populacji w Europie. Kiedy zmodyfikowany koronawirus dotarł do takich Włoch, to systemy odpornościowe tych wszystkich, biednych, starszych osób były bezradne w starciu z tego typu wirusem. Oczywiście to tylko teoria, ale wobec informacji podawanych przez takiej rangi ekspertów, zachęcanie teraz Polaków do szczepień na grypę jest po prostu nie do przyjęcia, kiedy mamy tak mało danych odnośnie interakcji tego typu stymulacji antygenowej z koronawirusami i dodatkowo lekami, które ludzie przyjmują w coraz większych ilościach.
Nie mogę też zdzierżyć tego w jaki sposób podawane są komunikaty w mediach. W kółko słyszymy o zakażeniach. Mało kto podaje jednak, że większość tych zakażeń jest BEZOBJAWOWA, a przypadki hospitalizowane to w ogromnej większości ludzie powyżej 70-roku życia, którzy mają jednocześnie inne ciężkie choroby. Do dziś nie wiadomo ile jest tak naprawdę zgonów tylko z powodu COVID-19, bez chorób współistniejących. Na dodatek media już wielokrotnie zostały przyłapane na kłamstwie kiedy próbowały powiązać tego konkretnego koronawirusa ze śmiercią dziecka lub młodego człowieka. Regularnie też wychodzą afery np. górników, u których stwierdzony został koronawirus, nawet bez wykonywania testu. Widzieliście może opakowania testów PCR wykorzytywanych do detekcji SARS-CoV2? Ci bardziej uczciwi producenci piszą na nich, że testy nie mają wartości klinicznej, a bardziej poglądową, są bardzo bardzo czułe, co jest ich zaletą, ale i wadą jednocześnie. Nie wykrywają one bowiem samego wirusa, a materiał genetyczny charakterystyczny dla rodziny beta-koronawirusów. Być może gdzieś tu się mylę, bowiem moja znajomość genetyki jest ograniczona, ale wirusów koronowych mamy w przyrodzie bardzo dużo. Cały czas przenikają one nasze środowisko. Skąd pewność, że test nie wykrywa również innych koronawirusów, bardzo zbliżonych budową do SARS-CoV2, a nadal przez nas słabo poznanych lub jeszcze nie poznanych, z którymi z różnych względów mógł mieć styczność testowany człowiek. Gdyby w mediach komunikaty były podawane w ten sposób: Dzisiaj w kraju wykryto 700 nowych zakażeń koronawirusem, z czego należy pamiętać, że na testach, którymi wykryto te zakażenia, nie można całkowicie polegać, 650 zakażeń jest bezobjawowych, co oznacza, że zakażeni czują się dobrze i nie wykazują żadnych objawów, a pozostałe przypadki to osoby powyżej 70 roku życia, które mają poważne choroby współistniejące, a średnia wieku w Polsce to 75 lat - o ile inny wydźwięk miałaby już taka informacja, do tego załączonymi grafikami odnośnie zgonów z powodu każdej innej choroby zakaźnej i innych chorób, które co roku wywołują lawinę zgonów, tylko wcześniej jakoś media się na nich nie skupiały.
Żeby była jasność, zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Co roku mamy epidemie koronawirusów i innych czynników zakaźnych, co doskonale widać w statystykach medycznych. Co roku szpitale bywają przeciążone, czego doświadczyłem nie raz, kiedy bliska mi osoba się tam znajdowała. Teraz eksperyment myślowy: gdybyśmy robili specjalnie ku temu przeznaczone testy i z uporem szukali innych koronawirusów, które odpowiadają za różne zapalenia płuc i niewydolności oddechowe, to tak samo wykrywalibyśmy mnóstwo przypadków, z czego większość bezobjawowych, nadal ludzie z grup ryzyka, jak obecnie, byliby narażeni; nadal wiele szpitali byłoby przepełnionych, a te nowe wybudowane specjalnie z powodu pandemii, tak jak obecnie, stałyby w większości puste. Już pomijam mnóstwo czynników, które zaburzają dane przedstawiane w aktualnych statystykach, bo to jest coś co każdy, kto ma choć trochę pojęcia o statystyce, powinien wziąć pod uwagę. Nadal u zdrowych ludzi byłyby wykrywane koronawirusy, bo jesteśmy częścią świata biologicznego i wirusy cały czas nas przenikają i krążą w biosferze. Kwarantanny osób wracających z zagranicy były nieudolne, mierzono im temperaturę na lotnisku, a następnie kazano wracać do domów np. komunikacją miejską. Odstęp 2 metry w sklepie też nie sprawi, że wirus magicznie będzie się trzymał wyznaczonych stref, zwłaszcza że ludzie i tak przekraczali te odstępy. Nie zabezpieczono żywności odkrytej, ludzie mogli dotykać owoców, warzyw, produktów i to na dodatek rękawiczkami, na których nie wiadomo co było. Do tego maseczki, które były ochroną prowizoryczną, ponieważ większość tych noszonych przez ludzi przepuszcza cząstki 60-140 nm (nanometr to jedna milionowa milimetra i taką średnice ma SARS-CoV2). Poza tym wydzieliny i wydaliny ludzi z czasem zamieniają się w kurz i pył, który jest roznoszony przez wiatr, a także unosi się w powietrzu, przenika też domostwa, nie mówiąc już o blokach mieszkalnych. To, że zamkniemy się w domu, nie oznacza, że jesteśmy zabezpieczeni. Wdychają to ludzie i zwierzęta. Jedynie twardy lockdown mógłby przynieść jakieś rezultaty, a nie taki jaki mieliśmy w Polsce. Natomiast ogólnoświatowa panika podkręcana przez media mogłaby z każdego koronawirusa zrobić celebrytę.
Mam tylko nadzieję, że nadal będą potęgowane starania, aby szukać nowych ciekawych związków w leczeniu koronawirusów, że lekarze będą mieli możliwość wyjścia poza sztywne protokoły WHO lub Izb Lekarskich i stosować tego typu związki u pacjentów oraz że będą one wykorzystywne nie tylko u pacjentów z koronawirusem-celebrytą, ale również z innymi koronawirusami, którzy wymagają takiego leczenia. Lekarze pracujący bezpośrednio z pacjentami covidowymi uzyskiwali bardzo dobre rezultaty łącząc hydroksychlorochinę z cynkiem oraz wykorzystując kilka innych nowatorskich lub starych substancji o charakterze przeciwwirusowym/przeciwzapalnym. Jednocześnie w The Lancet pojawiła się praca podważająca znaczenie hydroksychlorochiny w leczeniu koronawirusów i piętnująca ją za potencjalne skutki uboczne, głównie ze strony układu sercowo-krążeniowego. Praca ta została jednak później w oparach skandalu wycofana, kiedy okazało się, że firma zbierająca dane, na których opierała się ta praca, była totalnie niewiarygodna i odmówiła dostarczenia surowych danych. Jednocześnie na popularnych platformach mediów społecznościowych lekarze, którzy zorganizowali konferencję prasową i mówili o skuteczności m.in. hydroksychlorochiny z cynkiem, byli usuwani i cenzurowani, podobnie jak lekarze, którzy ośmielili się podawać pacjentom w czasie "pandemii" ten lek i uzyskiwali bardzo niski współczynnik śmiertelności, nawet w grupach ryzyka, czyli osób powyżej 65 roku życia, z cukrzycą i nadciśnieniem. Uważam, że to jest skandal! Uważam też, że takie sytuacje ostatecznie obnażyły z czym mamy do czynienia. Dyskredytuje się hydroksychlorochinę, by jednocześnie pchać narrację zbawiennej szczepionki, na którą miliarderzy wydali już duże pieniądze. Wprowadzenie szczepionki na nową chorobę o jak się okazuje złożonej etiologii to jest kwestia wielu lat, aby była skuteczna i bezpieczna. To jest minimum 7 lat, a bardziej realne jest 14 lat. Jak słyszę pseudoekspertów pokroju Billa Gates'a, który mówi, że już za kilka miesięcy może będziemy ją mieli, ale musimy podjąć ryzyko i nie przejmować się zbytnio skutkami ubocznymi, to mnie krew zalewa. To jest zbrodnia przeciwko ludzkości. Zwłaszcza, że przedstawiciele rządów niektórych państw oficjalnie już mówią, że szczepionka na SARS-CoV2 będzie obowiązkowa! Serio? Obowiązkowa na wirusa, który u większości przebiega bezobjawowo, a jak już wywołuje problemy, to wpisuje się charakterystykę innych koronawirusów lub czynników zakaźnych, z którymi i tak mierzyliśmy się rok do roku.
Bardzo mnie dziwi też, że nagle zniknęły przeciwwskazania do noszenia masek na twarzach, które utrudniają oddychanie i mogą powodować przy długotrwałym noszeniu różne problemy. To, że w masce na dłuższym dystansie spada poziom natlenienia krwi jest oczywiste, ale starszym ludziom znacząco utrudniają one funkcjonowanie i oddychanie. Od dawna istniało wiele przeciwwskazań odnośnie noszenia masek przez ludzi zdrowych lub osłabionych. Nagle zniknęły. Kolejny cud medyczny. To niesamowite jakie objawienia w naukach medycznych przynosi nam ta sytuacja epidemiologiczna, nie ma co. Polecam sprawdzić jak zabezpieczają się przed wirusami profesjonaliści, którzy mają z nimi styczność i porównać z tymi bawełnianymi maseczkami. Jak już to powinny je nosić osoby chore, z jakimiś objawami, aby ograniczyć rozsiew areozolów, ale tak po prawdzie to osoby chore powinny siedzieć w domu, pić herbatki malinowe z cytrynką, jeść czosnek i przyjmować cynk i witaminę C z rutyną i kwercetyną, a nie łazić po ulicach.
Teraz jeszcze taka mała refleksja przed drugą falą (i trzecią i czwartą i piątą). To, że ona nadejdzie jest pewne. Co roku nadchodzi. W ostatnich dniach na jednym z głównych portali informacyjnych w kraju czytałem wypowiedź lekarza, który mówił cytuję: "Teraz wszystkich ludzi z objawami grypy lub przeziębienia powinniśmy traktować jako potencjalnych pacjentów COVID-19". Genialne! No to przygotujcie się kochani na kolejną falę, bo jak ludzie będą, jak co roku, na jesień i zimę chorować na różne infekcje, koronawirusy i wirusy grypy, to prawdopodobnie większość będzie podciągana pod COVID-19. Do tego osoby z osłabioną odpornością przez chroniczny stres, siedzenie w domu i małe dawki witaminy D, będą chorować na infekcje wirusowe. Przypadków będzie zatem najprawdopodobniej więcej niż zwykle. Nie pomaga nam dodatkowo coraz większe skażenie gleb i wód odpadami medycznymi, glifosatem, mikroplastikami i bisfenolami, wysoko przetworzoną żywnością i dramatycznie powiększającymi się statystykami dotyczącymi chorób psychicznych u ludzi w każdym wieku. Wszystkie te czynniki mogą ekstremalnie obniżać odporność i zwiększać sensytywność m.in. na zakażenie koronawirusami. Pamiętajcie o tym patrząc na przyszłe statystyki, a także o wszystkich czynnikach, które te statystyki będą zniekształcać.
Mam nadzieję, że rząd się opamięta. Wypowie umowę WHO, tak jak zrobiły to już różne kraje z prezydentem USA na czele. Podejdziemy do tematu racjonalnie. Faktycznie zadbamy o grupy podwyższonego ryzyka, czyli ludzi starszych i z niedoborami odporności. Reszta powinna żyć normalnie, dbać o higienę i powinno się zakończyć w mediach psychozę strachu. Dostaliśmy wersje demo prawdziwego kryzysu. Teraz jeśli ktoś wypuści naprawdę groźną wersję koronawirusa lub jakiś inny czynników powodujący podobne objawy, będą poważne problemy, bo ludzie tym bardziej będą zmęczeni, nieprzygotowani i prawdopodobnie początkowo zignorują zagrożenie, ku uciesze architektów pandemii. Choć patrząc na światowe wydarzenia, nie jestem pewien, czy nawet będzie potrzebne, wprowadzanie groźniejszego czynnika zakaźnego. Idea, że możemy się odgrodzić od świata wirusów i bakterii, a już szczególnie taka, że zrobimy to przez maseczki lub szmatki na twarzach jest tak absurdalna, że boli mnie mózg, gdy o tym myślę. No i ile czasu entuzjaści covidowi mają zamiar tak funkcjonować, kiedy infekcji koronawirusowych i grypopodobnych będzie raczej przybywać niż maleć? Do czasu aż dzieci dzieci będą myślały, że twarze to wstydliwa część ciała? Przepraszam wszystkich za ton w jakim to wszystko napisałem, ale jest mi przykro z powodu tego co się wydarzyło. Jest mi przykro z powodu tych wszystkich niepotrzebnych zgonów i innych problemów wywołanych przez panikę. Szanuję i rozumiem ludzi, którzy boją się o swoich bliskich, rodziców, dziadków, którzy sami otrzymują sprzeczne informacje lub ufają informacjom z oficjalnych źródeł. Rozumiem też ludzi, którzy są nauczeni, że tylko autorytety z dużych instytucji naukowych mają rację, że cała reszta to teorie spiskowe. Rozumiem ludzi przestraszonych ciągłymi komunikatami w telewizji, radiu i internecie o zakażeniach, zgonach i powikłaniach. Pamiętajcie jednak, że to wszystko zdarzało się już w latach poprzednich, żyjemy z tym na co dzień od dawna. Jesteśmy kruchymi istotami o stosunkowo krótkim przedziale życia. Prawidłowo działający układ odpornościowy jest kluczem. Dlatego nie dajcie się zastraszać ani stresować. Zażywajcie duże dawki witaminy D, ruszajcie, ćwiczcie ciało i umysł, spotykajcie się z bliskimi i cieszcie życiem. Jak widać Chińczycy w Wuhan bawią się już świetnie.
 
 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 
Oczywiście, że operujemy tutaj przybliżeniami i uproszczeniami, ponieważ na dogłębną analizę statystyczną przyjdzie jeszcze czas, szczególnie jak będziemy mieli dostęp do pełnych pakietów danych i wtedy będzie można przysiąść nad nimi i wziąć też pod uwagę wszelkie detale i zależności, które te dane powinny korygować. Natomiast nawet te uproszczone dane, które mają zapewne wysoki zakres błędu i tak pokazują ciekawe wartości, które sugerują, że mamy do czynienia z oszustwem, a nie prawdziwą pandemią. Przykład z nowotworami jest kiepski, bo nowotwory są kompletnie inną jednostką chorobową i raczej rzadko przebiegają bezobjawowo i rzadko wchodzą w remisje. Śmierć z powodu nowotworu jest najczęściej bezdyskusyjna i zależnie od fazy zaawansowania ma podobny schemat wyniszczania organizmu. W przypadku COVID-19 mamy zgoła inną sytuację, gdzie objawy zlewają się z innymi infekcjami koronawirusowymi i grypowymi, gdzie mamy niepewność testów i masę kontrowersji wokół. Zarzucasz mi błędy logiczne (z czym się ogólnie częściowo zgadzam), a sam ekstrapolujesz dane twierdząc, że 748 osób z chorobami współistniejącymi mogło żyć jeszcze 10-20 lat. Sprawdzałeś średnią wieku tych osób? Odważne stwierdzenie, że np. 80 latek, który zmarł na infekcję koronową mógłby bez niej żyć jeszcze 10 lub 20 lat, kiedy np. nekrologi z mojego regionu na przestrzeni lat pokazują średnią z zakresu 65-70 lat długości życia, do tego należałoby każdemu z osobna zajrzeć do organizmu, aby mieć pewność w jakim zakresie te inne choroby przyczyniły się do zgonu. Do tego zaawansowane wiekowo osoby mają zazwyczaj nie jedną chorobę współistniejącą, a cały ich pakiet i naturalnie z racji starości, obniżoną odporność. Dla nich każda infekcja grypowa, koronowa, czasem nawet rhinowirusowa może być śmiertelna. To jest twierdzenie typu: bez chorób zakaźnych staruszkowie mogliby żyć 10-20 lat więcej. No pewnie, że by mogli, tylko szkoda, że biologia wirusów tak nie działa. Problem jest największy teraz raczej w tym, ile tych zgonów wpisałoby się w coroczne infekcje płuc o niezidentyfikowanym czynniku zakaźnym, który teraz wykrywamy przez wzmożone testowanie i ogólnie skupianie się na koronawirusie oraz błędnie klasyfikujemy jako COVID-19. Jak sam widzisz stosując pewne uproszczenia z automatu popełniamy błędy logiczne, najprawdopodobniej nawet w momencie kiedy zaczynamy myśleć o rzeczywistości popełniamy już błąd przez skażenie surowych danych ludzką perspektywą.
 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 
 
uważam, że na początku, kiedy był największy chaos i nie wiadomo było z czym mamy do czynienia, należało reagować przesadnie i dmuchać na zimne. Jednak w tej chwili mamy już koniec sierpnia, mamy za sobą trudny okres przesileń i okresu grypowo-przeziębieniowego oraz mamy dostęp do ogromnej ilości danych. Moim zdaniem trzeba te dane analizować, analizować krytycznie również pchaną narrację oficjalną. Na całym świecie na ulicach są tłumy, na plażach tłumy, masowe protesty, a nam wciska się narrację o groźnym wirusie i jego totalnej zakaźności. Pamięta Pan jak na początku ścigano każdy przypadek, zarządzono twarde lockdowny, szukano nawet piątej wody po kisielu co mógł mieć styczność z osobą z podejrzeniem zakażenia? Patrząc teraz na plaże, jeziora, ulice, imprezy, pełne ludzi, którzy również nie widzą żadnej pandemii w otoczeniu, można sobie zadać pytanie, czy to przypadek, czy jednak rządzący wiedzą, że ten wirus nie jest groźniejszy niż inne koronawirusy lub przeziębienia. W przeciwnym razie nikt nie pozwoliłby na coś takiego. Ogłoszonoby stan wyjątkowy i wtedy te wszystkie restrykcje miałyby jakieś umocowanie prawne. Tymczasem nakazywanie noszenia w upały przez ludzi maseczek, ma za zadanie raczej tylko, aby ludzie pamiętali, że mamy "pandemię", której póki co nie widać nigdzie poza przekazami medialnymi i rządowymi. Co roku mamy podobny problem z koronawirusami i grypą, nawet 2018 rok był w tym względzie o wiele bardziej dotkliwy. Dla mnie skandaliczna jest cenzura lekarzy i naukowców, którzy mówią o tym głośno, krytykują podejścia rządów, mówią o niedokładności i problemach diagnostycznych testów PCR, o skuteczności hydroksychlorochiny, cynku i innych leków i to z pierwszej ręki, o nagłym i tajemniczym spadku zachorowań grypopodobnych, co wskazuje na branie tych zachorowań na poczet COVID-19, że szpitale wybudowane specjalnie ze względu na tę "pandemię" są już albo zwinięte albo stoją puste, że co chwila wyskakują jakieś afery związane z manipulacją danymi. Lekarze boją się wypowiadać, bo w trakcie "pandemii" dostali zakaz wyrażania własnego zdania, oprócz wybrańców lub ludzi, którzy wpasowują się w oficjalną narrację. Martwi mnie i poraża skala manipulacji danymi. Lekarze i naukowcy z całego świata podnoszą swój sprzeciw w coraz liczniejszej grupie. Co jeśli to oni mają rację? Co jeśli faktycznie jesteśmy oszukiwani? Czy to jest w porządku? Moim zdaniem to co się wydarzyło i wszystkie konsekwencje jakie to wywołało jest bardzo nie w porządku, żeby nie używać o wiele mocniejszych słów. Przyjmuje do wiadomości, że mogę się mylić, wtedy po prostu przyznam się do błędu pokornie, ale co jeśli jednak się nie mylę?
W tej chwili cenzura jest przeogromna. Google nie pokazuje już wyników jakichkolwiek alternatywnych naukowych opinii i analiz o całej sytuacji. Wygląda to niestety jak wielka operacja kontroli umysłu. Bardzo dobre pytania zadał Prof. dr hab. Ryszarda Rutkowskiego z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku w liście otwartym do Ministra Zdrowia: https://www.salon24.pl/.../1070734,list-otwarty-do...
Ponadto Dr Fauci powiązany koleżeńsko i przez interesy z Panem Gatesem i ich fundacją również robił wszystko by zdyskryminować hydroksychlorochinę, ale niefortunnie ktoś znalazł pracę z 2005 roku, gdzie Fauci pisał, że chlorochina jest dobrym inhibitorem infekcji i wirulencji SARS-CoV1, co wskazuje na to, że chinina, chlorochina i hydroksychlorochina (HCQ) mogą działać jednocześnie jak lek oraz szczepionka przeciw infekcjom typu SARS-CoV.
Jaka szkoda, że ma jednak jawny konflikt interesu i pcha razem z kolegą Billem narrację dotyczącą szczepień.
Na szczęście są jeszcze lekarze z pierwszej linii frotnu, którzy nie boją się mówić prawdy. Tutaj link do ciekawego wywiadu z lekarzem hiszpańskim: https://www.yewtu.be/watch?v=SwlkumcRf6w
Kiedy czytam wypowiedzi niektórych polskich lekarzy, że wszystkich pacjentów teraz z grypopodobnymi schorzeniami trzeba traktować jako potencjalnych pacjentów COVID-19, to po prostu mi ręce opadają. To jest najlepsza droga, aby zapanował chaos w danych, żeby na sezon grypowo-przeziębieniowy można było dowolnie manipulować danymi i żeby już kompletnie nie wiadomo było co jest czym.
 
 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 
 
Wywiad z niemieckim lekarzem Dr Heiko Schoningiem: https://www.cda.pl/video/520289422
Konferencja prasowa niemieckich lekarzy, którzy powołali lekarską komisję śledczą w celu wyjaśnienia oszustw związanych z pandemią: https://www.cda.pl/video/520269669
Krytyczna wypowiedź innego niemieckiego lekarza: https://www.cda.pl/video/5239407ee/vfilm
Wypowiedź Dr Wolfganga Wodgarda epidemiologa i pulmonologa: https://www.cda.pl/video/4951745fc
Banowana i cenzurowana konferencja prasowa lekarzy przed budynkiem Sądu Najwyższego w Waszyngtonie: https://www.cda.pl/video/55937641c
Prof. Klaus Puschel – szef Instytutu Medycyny Sądowej Kliniki Uniwersyteckiej Hamburg-Eppendorf, były profesor kryminalistyki na Uniwersytecie w Essen.
„Nie miałem ani jednego przypadku na stole prosektoryjnym osoby zmarłej tylko i wyłącznie na COVID19, bez żadnych chorób współistniejących. Wszyscy zmarli cierpieli na poważne choroby współistniejące. Średnia wieku to 80 lat.”
Prof. Klaus Puschel wraz z kolegami przeprowadza sekcje zwłok zmarłych na COVID-19 w Hamburgu. Jego zdaniem strach przed wirusem jest wyolbrzymiony, a COVID-19 jest relatywnie nieszkodliwą chorobą.
Fox News: Dr. Scott Atlas 5 kluczowych faktów dlaczego zakaz wychodzenia z domu jest nieuzasadniony:
Dr Knut Wittkowski od 35 lat modeluje sytuacje epidemiologiczne, przez 20 lat pracował na Uniwersytecie w Nowym Yorku, kierując działem biostatystyki, epidemiologii i badań. Wcześniej przez 15 lat współpracował z Klausem Dietzem, jednym z najlepszych epidemiologów na świecie, w niemieckim mieście Tybinga.
„Należy jak najszybciej otworzyć szkoły i biznesy, a chronić osoby starsze z grupy zagrożonej.”
Dr Jeffrey I. Barke jest lekarzem medycyny rodzinnej w Newport Beach w Kalifornii i jest powiązany z jednym szpitalem. Praktykuje od ponad 20 lat.
Wystąpienie publiczne: https://www.cda.pl/video/5238207b7
Prof. Dr. John P. A. Ioannidis – jest grecko-amerykańskim lekarzem-naukowcem, który przyczynił się do rozwoju medycyny opartej na dowodach (evidence-based medicine), epidemiologii i badań klinicznych. Dr. Ioannidis zajmuje się badaniami naukowymi, meta-badaniami, głównie w dziedzinie medycyny klinicznej i nauk społecznych. Jest profesorem medycyny, badań i polityki zdrowotnej oraz nauki o danych biomedycznych w Stanford University School of Medicine oraz profesorem statystyki w Stanford University School of Humanities and Sciences i współ dyrektorem Meta-Research Innovation Center w Stanford (METRICS).
Według badania Dr. Ioannidis’a wskaźnik śmiertelności osób, u których zdiagnozowano COVID-19 odpowiada wskaźnikowi grypy sezonowej.
Dr Daniel Erickson z USA – jest specjalistą medycyny ratunkowej w Bakersfield, w stanie California i praktykuje od 16 lat. Ukończył Western University Of Health Sciences/College Of Osteopathic Medicine Of The Pacific, Western University of Health Sciences w 2004 roku i specjalizuje się w medycynie ratunkowej. Razem ze swoim współpracownikiem Dr. Massihi prezentuje faktyczne dane dotyczące zachorowań i zgonów w Bakersfield, w stanie California.
Scott M. Jensen – jest lekarzem, politykiem amerykańskim i członkiem Senatu Minnesoty. Członek Partii Republikańskiej w Minnesocie. Jego zdaniem Statystyki COVID-19 to manipulacja.
Otrzymał on, jak wielu innych lekarzy w USA, 7-stronicowy dokument instruujący go w kwestii wypełniania świadectw zgonu z diagnozą COVID-19 bez badania laboratoryjnego potwierdzającego, że pacjent rzeczywiście miał wirusa.
Dr. Scott Jensen zwraca również uwagę, że szpitale otrzymują 13 tys. USD za każdego pacjenta przyjętego do szpitala z COVID-19, trzy razy więcej, bo aż 39 tys. USD otrzymują szpitale, jeśli w leczeniu chorych użyją respiratorów (za każdego pacjenta).
Dr Ann M. Bukacek – lekarz z Montany z ponad 30 letnim doświadczeniem, członek The American College of Physicians (ACP). W 2012 I w 2019 wybrana na najlepszego lekarza w Flathead County. Dr Bukacek jest założycielką Hosanna Health w Kalispell. Jest również członkiem zarządu ds. zdrowia w Flathead City-County oraz dyrektorem Montana Pro-Life Coalition. Podpisywanie aktów zgonu jest rutynową częścią jej pracy.
W tym krótkim filmie dr Bukacek ujawnia manipulacje, jakich dopuszcza się CDC nakazując lekarzom nieuzasadnione nadużywanie diagnozy COVID-19, jako przyczyny śmierci w aktach zgonu.
Dr. Judy Mikovits – światowej klasy naukowiec z ponad 30-letnim doświadczeniem, posiada tytuł doktora biologii molekularnej i biochemii. Realizowała programy dotyczące HIV, raka, epigenetyki i chorób neuroimmunologicznych, koncentrując się na rozwoju nowych leków i technologii diagnostycznych. Dr. Mikovits ujawnia propagandę i konflikt interesów WHO i dr Fauci.
Dr. Shiva Ayyadurai – naukowiec MIT, inżynier, polityk, 4 stopnie doktora, w tym w dziedzinie bioinżynierii. Uważa, że strach przed koronawirusem przejdzie do historii jako największe oszustwo w celu manipulowania gospodarką.
Dr Pietro Vernazza to szwajcarski lekarz specjalizujący się w chorobach zakaźnych w szpitalu kantonalnym St. Gallen i profesor polityki zdrowotnej. Stwierdził, że około 85% (82–90%) wszystkich infekcji przebiegło bezobjawowo.
„Nowe ustalenia pokazują, że wiele środków może nawet przynieść efekt przeciwny do zamierzonego… Mamy wiarygodne dane z Włoch i pracę epidemiologów, która została opublikowana w renomowanym czasopiśmie naukowym Science, w której badano rozprzestrzenianie się wirusa w Chinach. Dane wykazują, że około 85 % wszystkich infekcji przebiegło bezobjawowo. 90 % zmarłych pacjentów miało ponad 70 lat, a 50 % było w wieku 80 lat….
We Włoszech jedna na dziesięć zdiagnozowanych osób umiera, zgodnie z ustaleniami publikacji Science, statystycznie jedna na 1000 zarażonych osób. Każdy pojedynczy przypadek jest tragiczny, ale często – podobnie jak w przypadku grypy – dotyka ludzi, którzy są u końca swoich dni…. Jeśli zamkniemy szkoły, zapobiegniemy szybkiemu uodpornieniu się dzieci… Powinniśmy lepiej zacząć używać faktów naukowych podczas podejmowania decyzji politycznych.”
– Wywiad w St. Galler Tagblatt, 22 marca 2020
Prof. Didier Raoult – dyrektor jednostki badawczej ds. zakaźnych chorób tropikalnych. Profesor Wydziału Chorób Zakaźnych na uniwersytecie Aix-Marsylia. Uznany za jednego z dziesięciu wiodących francuskich naukowców przez czasopismo Nature. Ma na swoim koncie ponad 2000 publikacji naukowych. Odkrył ponad 90 nowych bakterii. Jako pierwszy odkrył wirusy o dużych rozmiarach.
„…ze wszystkich infekcji dróg oddechowych jest to prawdopodobnie najłatwiejsza w leczeniu. Więc naprawdę nie ma powodu, aby się ekscytować. Naprawdę nie ma powodu, aby się ekscytować i spieszyć, aby wyprodukować szczepionkę.”
 
 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 
 
Prof. dr Frank Ulrich Montgomery – Prezes Niemieckiego Stowarzyszenia Medycznego. Prezydent Światowej Federacji Lekarzy. Twierdzi, że środki zapobiegawcze zastosowane we Włoszech, są „nieuzasadnione” i „przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego” i należy je cofnąć.
„Nie jestem fanem blokady [całego kraju]. Każdy, kto narzuca coś takiego, musi również powiedzieć, kiedy i w jakich okolicznościach ją odwołać. […] We Włoszech wprowadzono blokadę i obserwujemy odwrotny skutek. Szybko osiągnęli swoje limity pojemności [w służbie zdrowia], ale nie spowolnili rozprzestrzeniania się wirusa w ramach blokady. Blokada jest miarą politycznej rozpaczy, ponieważ środki przymusu oznaczają, że możesz posunąć się dalej niż podpowiada rozsądek.”
Hendrik Streeck to niemiecki badacz HIV, epidemiolog i trialista kliniczny. Jest profesorem wirusologii i dyrektorem Instytutu Wirusologii i Badań nad HIV na Uniwersytecie w Bonn.
“Nowy patogen nie jest tak niebezpieczny, jest nawet mniej niebezpieczny niż Sars-1. Szczególną rzeczą jest to, że Sars-CoV-2 replikuje się w górnej części gardła i dlatego jest znacznie bardziej zaraźliwy, ponieważ wirus może skakać z gardła do gardła, że ​​tak powiem. Ale to także zaleta: ponieważ Sars-1 replikuje się w głębokich płucach, nie jest tak zakaźny, ale zdecydowanie dostaje się do płuc, co czyni go bardziej niebezpiecznym. […]
Trzeba również wziąć pod uwagę, że zgony Sars-CoV-2 w Niemczech były wyłącznie wśród starych ludzu. Na przykład w Heinsbergu 78-letni mężczyzna z poprzednimi chorobami zmarł z powodu niewydolności serca i to bez udziału płuc Sars-2. Odkąd został zainfekowany, naturalnie pojawia się w statystykach Covid 19. Ale pytanie brzmi, czy i tak by nie umarł, nawet bez Sars-2.”
– wywiad w Frankfurter Allgemeine , 16 marca 2020 r
Dr Joel Kettner – profesor nauk o Zdrowiu i Chirurgii Środowiskowej na Uniwersytecie Manitoba. Były dyrektor ds. Zdrowia Publicznego w prowincji Manitoba i dyrektor medyczny Międzynarodowego Centrum Chorób Zakaźnych.
„Nigdy nie widziałem podobnej sytuacji, niczego takiego, co by było choć trochę podobne do tego co ma miejsce obecnie. Nie mówię o pandemii, ponieważ widziałem ich 30, jedną każdego roku. Nazywa się grypą. I innymi wirusami powodującymi choroby układu oddechowego, o których nie zawsze wiemy, czym są. Ale nigdy nie widziałem takiej reakcji (rządów) i staram się zrozumieć, dlaczego…
Martwię się o przekaz, jaki jest kierowany do społeczeństwa, strach przed kontaktem z innymi ludźmi, przed przebywaniem w tej samej przestrzeni, co inni ludzie, przed uściskiem dłoni, przed spotkaniami z innymi ludźmi. Martwię się o wiele, wiele konsekwencji z tym związanych…
W Hubei, w prowincji Hubei, gdzie do tej pory było najwięcej przypadków i zgonów, aktualna liczba zgłoszonych przypadków wynosi 1 na 1000 osób, a faktyczny wskaźnik zgonów wynosi 1 na 20 000. Może to pomogłoby spojrzeć na to, co się dzieje z innej perspektywy.”
Dr Yanis Roussel wraz z zespołem- Zespół naukowców ze szpitala Uniwersyteckiego w Marsylii i Institut de Recherche pour le Développement, Assistance Publique-Hôpitaux de Marseille, przeprowadzający recenzowane badanie na temat śmiertelności koronawirusa dla rządu Francji w ramach programu „Inwestycje na przyszłość”.
„Problem SARS-CoV-2 jest prawdopodobnie przeceniany, ponieważ 2,6 miliona ludzi umiera z powodu infekcji dróg oddechowych każdego roku w porównaniu z mniej niż 4000 zgonów z powodu SARS-CoV-2 w momencie pisania tej publikacji…
Należy zauważyć, że systematyczne badania innych koronawirusów (ale jeszcze nie dla SARS-CoV-2) wykazały, że odsetek bezobjawowych nosicieli jest równy lub nawet wyższy niż odsetek pacjentów z objawami. Te same dane dla SARS-CoV-2 mogą wkrótce być dostępne, co dodatkowo zmniejszy względne ryzyko związane z tą specyficzną patologią.”
Dr David Katz Amerykański lekarz i dyrektor założyciel Yale University Prevention Research Center
„Jestem głęboko zaniepokojony, że społeczne, ekonomiczne i zdrowotne konsekwencje tego prawie całkowitego załamania normalnego życia – zamkniętych szkół i firm, zakazanych zgromadzeń – będą długotrwałe i katastrofalne, być może poważniejsze niż bezpośrednie żniwo samego wirusa. Rynek akcji odbije w czasie, ale wiele firm padnie na dobre. Bezrobocie, zubożenie i rozpacz prawdopodobnie będą plagami zdrowia publicznego pierwszego stopnia.”
– „Czy nasza walka z koronawirusem jest gorsza niż choroba?”, New York Times, 20 marca 2020 r
 
 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 
 
Dwaj amerykańscy profesorowie i eksperci z University of Illinois zajmujący się ochroną dróg oddechowych i infekcji wyjaśniają w komentarzu, że maski oddechowe nie mają żadnego wpływu na życie codzienne, ani jako samoobrona, ani w celu ochrony stron trzecich (tak zwana kontrola źródła). Powszechne stosowanie masek również nie zapobiegło wybuchowi w chińskim mieście Wuhan.
Artykuł w New England Journal of Medicine z maja 2020 r. Również dochodzi do wniosku, że maski oddechowe zapewniają niewielką lub żadną ochronę w życiu codziennym. Wzywanie do noszenia masek maski jest opisane jako „irracjonalny odruch strachu”.
Badanie z kwietnia 2020 r. W czasopiśmie Annals of Internal Medicine. Autorzy doszli do wniosku, że ani maski materiałowe, ani maski chirurgiczne nie mogą zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa Covid19 przez kaszel.
Meta-analiza z maja 2020 r. Dotyczące grypy pandemicznej opublikowana przez CDC w USA wykazała również, że maski nie wywierały żadnego wpływu ochronnego.
Chociaż badania mechaniczne potwierdzają potencjalny wpływ higieny rąk lub masek na twarz, to dowody z 14 randomizowanych kontrolowanych badań tych środków, nie potwierdziły istotnego wpływu na przenoszenie potwierdzonej laboratoryjnie grypy. Podobnie znaleźliśmy ograniczone dowody na skuteczność poprawy higieny i odkażania środowiska.
W badaniu przeprowadzonym przez University of East Anglia doszli do wniosku, że wymóg dotyczący maski nie przynosi korzyści, a nawet może zwiększać ryzyko infekcji.
Długotrwałe noszenie maski chirurgicznej powoduje utratę zdolności intelektualnych i zdolności poznawczych na skutek zmniejszenia natlenienia krwi i wynikającego z tego niedotlenienia mózgu. Uwaga - niektóre zmiany mogą być nieodwracalne.
„Raport na temat niedotlenienia wywołanego maską chirurgiczną podczas poważnej operacji” https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18500410
W badaniu: "Wpływ fizjologiczny noszenia maski N95 podczas hemodializy jako środka zapobiegającego SARS u pacjentów ze schyłkową niewydolnością nerek." czytamy "...Siedemdziesiąt procent pacjentów wykazało obniżenie ciśnienia parcjalnego tlenu (PaO2), au 19% wystąpiły różne stopnie hipoksemii. Noszenie maski N95 znacznie obniżyło poziom PaO2..." https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15340662
Raport badań klinicznych informuje (cyt.) : „Noszenie masek N95 powoduje hipooksygenemię i hiperkapnię, które zmniejszają wydajność pracy i zdolność do podejmowania właściwej decyzji."
"Personel medyczny jest bardziej narażony na wystąpienie „zespołu ostrej ostrej niewydolności oddechowej” (SARS), a eksperci na całym świecie zdecydowanie zalecają noszenie masek N95. Jednak personel medyczny noszący maski N95 często odczuwa zawroty głowy, ból głowy i duszność. Zdolność do podjęcia właściwej decyzji również może być utrudniona."
„Przewlekła hipoksja-hiperkapnia wpływa na funkcje poznawcze”
„Wykazano, że stan hiperkapnii przewiduje łagodne upośledzenie funkcji poznawczych https://www.nature.com/articles/s41598-018-35797-3
Przewlekłe niedotlenienie - hiperkapnia jest postrzegana jako przyczyna zaburzeń poznawczych https://www.atsjournals.org/…/fu…/10.1164/ajrccm.186.12.1307
„W 2005 roku na Technicznym Uniwersytecie w Monachium zbadano wpływ noszenia zwykłych maseczek ochronnych na zdrowie. Co stwierdzono u badanych osób? Parę ciekawych rzeczy: zwiększenie stężenia CO2 we krwi prowadzące długoterminowo do uszkodzeń płuc, arytmię serca, problemy z koncentracją, zaburzenia umiejętności motorycznych i dodatkowe namnażanie wirusów/bakterii we własnym ciele. Ze względu na te zagrożenia dla zdrowia badane osoby mogły nosić maseczki maksymalnie 30 minut”
 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 
 
przed podaniem danych napisałem, że jest to stan na sierpień, czyli od marca do sierpnia. Są to uproszczone wyliczenia na bardzo dużych liczbach, one z automatu zawierają progi błędów i to wysokie, mają za zadanie pokazać tylko pewne tendencje. Nie biorą one jednak pod uwagę tych wszystkich detali, o których Pan wspomniał, które naturalnie zmieniają w czasie rzeczywistym układy danych. Na dokładne analizy danych statystycznych przyjdzie czas. Poczekamy na pełne pakiety danych, usiądziemy nad nimi i wtedy weźmiemy wszystkie te czynniki pod uwagę oraz potencjały zniekształcające dane oraz naniesiemy na funkcje korygujące. Prawdziwy współczynnik śmiertelności jest obecnie trudny do wyliczenia ze względu na chaos w danych. Tak samo jak twierdzenie, że amerykańskie lub polskie sanepidy potrafią wyłapać tylko około 25-40% zakażonych, a reszta nie wie o zakażeniu lub myśli, że miała grypę. Nie wie Pan tego, tak samo jak nie wie Pan ile innych wirusów koronowych pomylono już z SARS-CoV2, co zaburzyło statystyki. W tym sęk, że te szacunki i wszelkie inne oficjalne dane mają wysoki zakres błędu podyktowany: zmiennością wyników testów, chaosem informacyjnym, innymi wirusami koronowymi wziętymi za SARS-CoV2, innymi wirusami grypowymi i pochodnymi przypisanymi do COVID-19 na podstawie objawów, osobną kategorią są też w tym układzie testy, które dały wyniki fałszywie dodatnie i fałszywie ujemne, ilość wykonanych/nie wykonanych powtórzeń testów dla każdego przypadku, aby wykluczyć fałszywy wynik lub wyciągnąć średnią, która dawałaby bardziej prawdopodobny wynik, rozkład chorób współistniejących na grupy wiekowe u pacjentów, którzy ciężko przechorowali lub zmarli z powodu stwierdzonego COVID-19 oraz relacja tych chorób do prognozowanej długości życia bez infekcji koronowej i z infekcją koronową, dodatkowa motywacja by diagnozować i kwalifikować pacjentów pod COVID-19 dzięki dużym dofinansowaniom dla szpitali za każdego pacjenta z różnymi stawkami w zależności od przebiegu choroby i użytych zasobów (m.in. respiratorów), supresja i dezinformacja wstrzymująca użycie u pacjentów chlorochiny, hydroksychlorochiny z cynkiem i azytromycyną oraz dożylnie podaną witaminą C i ile z tych pacjentów udałoby się w ten sposób uratować, prawdopodobnie znacząco obniżając statystyki śmiertelności i jeszcze wiele innych czynników, które trzeba będzie wziąć pod uwagę przy dokładnej analizie statystyk. Mam nadzieję, że uda się to zrobić w bliżej nieokreślonym czasie z większą ilością danych.
 
 
 
autor: Jakub Babicki
opublikowano dnia 20.08.2020