Postanowiłem napisać coś o szczepieniach przeciw COVID-19, bo wywołują one obecnie różne skrajne emocje. Jestem sceptyczny co do tej szczepionki i nie ukrywam tego. Jestem również sceptyczny jeśli chodzi o badania wg których uznano szczepionkę firmy Pfizer/Biontech za skuteczną, bo jest tam wiele niejasności i tym bardziej dziwie się nachalnemu lobbowaniu za tymi szczepionkami. Jednak postaram się przedstawić Wam rzetelnie na ile potrafię ten temat. Ludzie myślą, że dzięki szczepieniom wrócimy szybko do normalności, ale jak czytamy w oficjalnym dokumencie: https://www.fda.gov/media/144245/download...
8-8.4:
Vaccine effectiveness against transmission of SARS-CoV-2
Data are limited to assess the effect of the vaccine against transmission of SARS-CoV-2 from
individuals who are infected despite vaccination. Demonstrated high efficacy against
symptomatic COVID-19 may translate to overall prevention of transmission in populations with
high enough vaccine uptake, though it is possible that if efficacy against asymptomatic infection
were lower than efficacy against symptomatic infection, asymptomatic cases in combination with
reduced mask-wearing and social distancing could result in significant continued transmission.
Additional evaluations including data from clinical trials and from vaccine use post-authorization
will be needed to assess the effect of the vaccine in preventing virus shedding and
transmission, in particular in individuals with asymptomatic infection.
oraz: "Duration of protection; As the interim and final analyses have a limited length of follow-up, it is not possible to assess
sustained efficacy over a period longer than 2 months."
Oznacza to, że właściwie to nie wiadomo w jakim zakresie chroni ta szczepionka. Badania jakie były wykonane metodologicznie są takie sobie, bo jedyna istotna informacja z nich płynąca to poziom przeciwciał. Natomiast cała reszta jest wątpliwa. Dla przykładu design badań szczepionki Pfizer/Biontech w skrócie i uproszczeniu:
18242 osoby z jednej grupy otrzymały dwie dawki szczepionki, a 18379 osób otrzymało placebo. W grupie szczepionych na 18242 osoby trafiło się 8 przypadków Covid-19 w okresie obserwacji. W grupie placebo zdarzyło się 162 przypadki Covid-19. W sumie zarejestrowano 10 ciężkich przebiegów choroby - 1 w grupie szczepionych i 9 w grupie placebo. Na tej podstawie oszacowano, że skuteczność szczepionki wynosi 95%. Przecież równie dobrze można byłoby obwieścić sukces placebo, bo na 18379 osób trafiły się zaledwie 9 ciężkich przebiegów Covid-19. Poza tym każdy przypadek należałoby rozpatrywać indywidualnie oraz wziąć pod uwagę olbrzymie problemy z jakimi borykają się obecnie testy rtPCR. Jak wiadomo w badaniach szczepionek używano tych testów.
Problemy te są ogromne. Powstała specjalna strona bardzo szanowanych badaczy z rozległym doświadczeniem klinicznym, którzy obalają protokół Cormana-Drostena, a także żądają wycofania tej publikacji ze względu na rażące błędy: https://cormandrostenreview.com/
Ponadto FDA przyznało, że pozytywny wynik testu rtPCR nie wyklucza w żadnym wypadku infekcji bakteryjnej lub koinfekcji innymi wirusami. W dodatku test rtPCR nie może służyć do diagnostyki pacjenta, a szczególnie pojedynczy test. Nie określa on ładunku wirusa ani bezwzględnego powiązania objawów z tym wykrytym fragmentem RNA koronawirusa. W skrócie: człowiek może mieć infekcję wirusową sezonową lub kolejnej mutacji grypy lub zapalenie płuc i wynik pozytywny testu nie musi oznaczać, że te objawy są powiązane z SARS-CoV2. Tak samo człowiek bezobjawowy, ale z pozytywnym testem rtPCR. Na tej zasadzie powstały straszące ludzi informacje o powikłaniach u bezobjawowców, kiedy w rzeczywistości może być tak, że tzw. powikłania u bezobjawowców to np. wykrywanie im chorób cywilizacyjnych lub środowiskowych następstw m.in. życia w miejscu z fatalną jakością wdychanego powietrza. Zresztą WHO próbuje ratować twarz wypuszczając takie informacje: https://www.who.int/.../14-12-2020-who-information-notice... po tym jak w takich krajach jak Niemcy, Szwecja, Portugalia masowo wpływają pozwy do sądów w sprawie bezużyteczności testów rtPCR w oficjalnych diagnozach. W Portugalii jeden z sądów nawet orzekł, że pojedynczy pozytywny test rtPCR nie może być użyty do oficjalnej diagnostyki pacjenta.
W sprawie portugalskiej zostało przeanalizowanych wiele prac naukowych, z czego chyba najdobitniej problem wyjaśniła ta praca: https://academic.oup.com/.../10.1093/cid/ciaa1491/5912603
Wynika z niej, że przeprowadzenie testu 35 cyklami i powyżej sprawia, że dokładność testu spada do 3%, a potencjał do wyników fałszywie pozytywnych rośnie do 97%. Ogólnie to można przyjąć, co zresztą zrobił też sąd w Portugalii, że używanie testów rtPCR powyżej 25 cyklów jest kompletnie niewiarygodne. Niestety wiemy, że w tym temacie jest duży bałagan i czasem nawet używano nawet 45 cykli: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7369599/
Clear and conclusive scientific evidence proves that these tests are not accurate and create a statistically significant percentage of false positives. Positive results more likely indicate “ordinary respiratory diseases like the common cold.” źródło: https://www.globalresearch.ca/national-security.../5720271
Szwedzki Departament Zdrowia też już powoli wycofuje się z wadliwego systemu testowania. źródło: https://www.folkhalsomyndigheten.se/.../vagledning-om...
Poza tym nie mamy nawet wystarczających dowodów na transmisję wirusa przez tzw. bezobjawowców. Jeśli przyjrzymy się uważnie wszystkim dostępnym danym staje się to dość klarowne: https://www.bmj.com/content/371/bmj.m4436/rr-10...
W związku z tym jak mamy traktować takie dane z badań klinicznych szczepionek, kiedy mamy tak wiele niewiadomych. Poza tym wygląda na to, że po uderzeniu pierwszej fali, która według różnych źródeł nastąpiła znacznie wcześniej, niż początkowo sądziliśmy, już w maju osiągnęliśmy próg odporności stadnej. Gdybyśmy jej nie osiągnęli to w wakacje, kiedy mieliśmy tłok na plażach, sklepach, ulicach, festiwalach, koncertach poskutkowałby drastycznym wzrostem pełnoobjawowych przypadków COVID-19. Tak się jednak nie stało. Mówimy tu o wirusie, który niemal w jednej chwili dotarł z Chin do polskich wsi, a także do oddzielonych dżunglą plemion amazońskich. Część ludzi wykazuje nawet obecność specyficznych przeciwciał krzyżowych wobec SARS-CoV2 mimo braku styczności z wirusem, a wynikających z kontaktu z pulą koronawirusów (229E, NL63, OC43, HKU1) krążących do tej pory w biosferze: https://www.genengnews.com/.../preexisting-sars-cov-2.../...
Dodatkowo z danych serologicznych wynika, że nawet w rejonach, które miały największy przyrost nadmiarowych śmierci podczas pandemii zarejestrowano istnienie przeciwciał u wielu ludzi (23% in New York, 18% in London, 11% in Madrid); Co najmniej sześć badań raportowało o wykryciu reaktywności limfocytów T w stosunku do SARS-CoV2 u 20-50% ludzi, którzy nie zetknęli się z wirusem: https://www.bmj.com/content/370/bmj.m3563
Badanie przeprowadzone w klinice uniwersyteckiej w Innsbrucku prowadzi do wniosku, że osoby, które wyleczyły się z korony, wykazują stabilną długotrwałą odporność. Wyniki są zgodne z międzynarodowymi ustaleniami. Co więcej, nie ma potrzeby martwić się o powtarzające się infekcje, mutacje lub przenoszenie przez układ odpornościowy - wyjaśnił dyrektor badania Florian Deisenhammer w wywiadzie dla APA. źródło: https://www.tt.com/.../innsbrucker-antikoerperstudie...
Wobec tych informacji po co szczepić tak dużą ilość ludzi kiedy nadal jeszcze brakuje nam wielu danych na temat tej szczepionki, a także kiedy spora liczba ludzi wykazuje obecność przeciwciał przed zetknięciem z wirusem oraz nabywa odporność po zetknięciu z nim. Nie wiemy też w jaki sposób szczepionka może wpłynąć na te obecne już przeciwciała i jakie może mieć to następstwa w zetknięciu się z tzw. dzikim wirusem lub innymi wirusami. Czy jest jakiś związek z tym, że w Wlk. Brytanii tak szybko zaszczepiono (w tej chwili już) ponad 200 000 ludzi, a już spływają informacje, że mają tam kolejną, szybko rozprzestrzeniającą się mutację koronawirusa? Być może nie ma to żadnego związku, ale jest to choć trochę niepokojące.
Jeśli chodzi o inne zastrzeżenia do tych szczepionek, to ma je bardzo wielu badaczy, doświadczonych, z dużym dorobkiem zawodowym i naukowym. Ja po prostu analizuje różne źródła i opinie wielu badaczy. Czytam oficjalne dane i proszczepionkowych badaczy, ale również czytam wypowiedzi i prace badaczy , którzy nie są hurraoptymistami odnośnie szczepionek. Z tymże skrajne opinie badaczy zaangażowanych mocno w badania nad szczepionkami traktuje z dystansem, bo mogą być oni, delikatnie mówiąc, nieobiektywni. Ciekawym faktem jest, że naukowcy, którzy nie mają konfliktów interesów lub ich kariera nie zależy mocno od szczepionek, są raczej sceptyczni lub wręcz ostrzegają przed nimi.
Ostatnio czytuje sobie Lorettę Bolgan z Harvard Medical School. Ktoś nawet przetłumaczył wywiad z nią. Można się zapoznać tutaj, podaje całkiem racjonalne argumenty: https://ocenzurowane.pl/szczepionka-na-covid-ryzyko.../...
Zastrzeżenia co do szczepionek mają również inni badacze i to bardzo szanowani i doświadczeni: https://www.medicdebate.org/node/1222...
Nawet na łamach NY Times doświadczeni badacze wyrażają swoje wątpliwości: https://www.nytimes.com/.../covid-vaccine-coronavirus.html
autorzy: Peter Doshi jest profesorem nadzwyczajnym badań farmaceutycznych usług zdrowotnych na University of Maryland School of Pharmacy i redaktorem czasopisma medycznego The BMJ.
Eric Topol jest profesorem medycyny molekularnej w Scripps Research, gdzie założył i kieruje Instytutem Translatorskim zajmującym się medycyną zindywidualizowaną.
Jest tutaj tak wiele znaków zapytania, że nie rozumiem jak można pchać narrację za masowymi szczepieniami w tym momencie. Jeśli chodzi o to co piszą ludzie na temat tego, jak to bardzo ta technologia jest przebadana, od ilu lat nad nią pracują, a także jak wspaniałe rezultaty dawały testy szczepionek na SARS i MERS u zwierząt. Nigdy wcześniej technologia z konstruktem mRNA wirusa typu SARS nie była stosowana na taką skalę u ludzi, a także nie była dopuszczona do użytku przy niepełnych badaniach. Do tego testy szczepionek na pierwszy SARS wykazywały owszem protekcję w kontekście przeciwciał, ale szkoda, że nie wspomina się z czym się one wiązały dla organizmów myszy, czy fretek. U zwierząt występowały ostre reakcje immunologiczne, uszkodzenia wątroby, zaburzenia płodności oraz wiele immunopatologii pulmonologicznych. Zwierzęta były też o wiele bardziej narażone na infekcję przy kontakcie z "dzikim" wirusem i umierały przy ponownej reinfekcji:
Dodatkowo pojawiają się prace, które sugerują, że wirus przechodzi obecnie kluczowe mutacje MHC-I w epitopach odpowiedzi CD8+ limfocytów T. Będzie to miało prawdopodobnie olbrzymie konsekwencje na zasadność i skuteczność szczepionek przeciw COVID-19: https://www.biorxiv.org/content/10.1101/2020.12.18.423507v1 Oczywiście moim zdaniem nikt się tym nie przejmie i nadal będzie prowadzony ten nachalny i niepotrzebny eksperyment ze szczepieniem ludzi tym swoistym wiroidem, jakim może być szczepionka Pfizer/BioNtech. Mówił o tym prof. Roman Zieliński, który jest profesorem zwyczajnym w zakresie głównie genetyki. Badacz ten udzielił wywiadu o niedokładności testów rtPCR w diagnozowaniu COVID-19 oraz odnośnie szczepionek: https://stolikwolnosci.pl/wywiad-z-prof-romanem-zielinskim/ Po tych wywiadach wylała się na niego fala hejtu, a niezależni weryfikatorzy faktów zaczęli nazywać go nieukiem, mimo że sami byli jedynie dziennikarzami. Na grupach naukowych zaczęto również szydzić z profesora, mimo że większość szydzących pewnie nie wiedziała o czym właściwie dokładnie prof. Zieliński mówi. Okazało się, że z testami rtPCR miał rację i nikt nie przeprosił go za oszczerstwa rzucane w kierunku jego i jego żony, również genetyka. Warto mimo wszystko poznać zdanie i obawy tego badacza, zwłaszcza że ma on ciekawy życiorys: Roman Zieliński jest profesorem biologii o specjalności genetyka z prawie 40-letnim doświadczeniem w pracy naukowej i dydaktycznej. Studiował biologię, ze specjalizacją genetyka, na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w latach 1971-1976. Doktorat z genetyki (1980 r.) i habilitację z genetyki (1986 r.) uzyskał na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, tytuł profesora (1998 r.) również na UAM w Poznaniu. W 2007 r. został profesorem zwyczajnym. Tworzył od podstaw Katedrę Genetyki na Uniwersytecie Szczecińskim, która była jedną z pierwszych jednostek wprowadzających analizę PCR do badań genetycznych (1995 r.).
To co mnie denerwuje w obecnej sytuacji to oczernianie i znieważanie oraz bagatelizowanie badaczy, którzy mają odmienne zdanie od przyjętej narracji proepidemicznej oraz proszczepionkowej. Przed pandemią korzystałem sobie z medycznych baz danych w zakresie chorób zakaźnych, wirusologii, schorzeń dróg oddechowych i płuc. Bardzo interesowały mnie bowiem migracje wirusów w sezonach przesileń i pomiędzy. Szukałem w biosferze związków przeciwwirusowych i opracowywałem oraz testowałem ekstrakty roślinne oraz z grzybów pod kątem aktywności przeciwwirusowej. Korzystałem sobie ze świetnych opracowań różnych szanowanych badaczy. Kiedy wybuchła pandemia z ciekawości sprawdzałem co niektórzy z nich mają do powiedzenia i ku mojemu zaskoczeniu wielu krytykowało podejścia rządów i ekspertów z WHO i NIH do pandemii. Niektórzy rezygnowali z uczestnictwa w krajowych zespołach do spraw tej pandemii, kiedy dowiadywali się jak ma to wyglądać. Otwarcie krytykowali lockdowny lub masowy system testowania rtPCR. Wkrótce zacząłem czytać artykuły lub żałosne wynurzenia niezależnych weryfikatorów informacji, którzy oczerniali tych badaczy, a w internecie zaczęto nazywać niektórych szurami i foliarzami. Od tego momentu jeszcze bardziej krytycznie podchodziłem do oficjalnych informacji.
Wobec tego co wiemy do tej pory, chociażby o wadliwym systemie testów, to jak można brać na poważnie oficjalne dane na temat tego wirusa. Są one tak przekłamane, że nawet nie wiem w jaki sposób je teraz można wyczyścić. Na całym świecie mamy nienaturalne i absurdalnie wielkie spadki takich chorób jak przeziębienia, grypy i zapalenia płuc, przy jednoczesnym wielkim wzroście COVID-19. Wydaje się niemal pewne, że wiele sezonowych chorób zostało przypisanych na poczet covid, co nagięło temu wirusowi statystyk do granic możliwości. Szalę goryczy przechyliło, kiedy analizowałem sobie bazy danych CDC i zobaczyłem, że w niektórych stanach spadło zgłaszanie i zachorowalność np. na grypę do kilkunastu-kilkudziesięciu przypadków podczas pandemii, kiedy przed pandemią notowano np. 62 000. W Polsce wygląda to obecnie podobnie.
To co teraz należałoby zrobić to po prostu wstrzymać się i dokończyć wszystkie badania tych szczepionek, szczególnie na modelach zwierzęcych, a także objąć badaniem tych co już zostali zaszczepieni. Jednocześnie należałoby skorygować dane epidemiologiczne wobec trudnych do oszacowania zniekształceń i oszacować skalę ryzyka w kontekście skalibrowanego IFR.
Tymczasem w temacie szczepień mamy obecnie taką sytuację:
Czterech kandydatów na szczepionkę przeciwko Covid-19 jest w trakcie procesu przyspieszonego zatwierdzania przez EMA, w trybie nagłej potrzeby w przeglądzie kroczącym. Przegląd kroczący polega na tym, że preparat jest zatwierdzony warunkowo, a dane spływają w sposób ciągły i są na bieżąco sprawdzane, a nie zbierane razem na koniec wszystkich kluczowych badań. EMA dokonuje oceny wedle standardowych procedur dotyczących jakości, bezpieczeństwa i skuteczności. Pfizer/Biontech oraz Moderna złożyły wniosek o warunkowe dopuszczenie do obrotu. Dopuszczenie to daje się jeśli produkt spełnia niezaspokojoną potrzebę medyczną, nawet jeśli dane nie są w pełni dostępne. Robi się tak w przypadku m.in. substancji czynnych przeciwko chorobom rzadkim lub zagrażających życiu bez możliwości terapeutycznej oraz lekom stosowanym w sytuacjach nagłych. Zatwierdzenie jest warunkowe na rok, ale może być przedłużane, corocznie odnawiane lub stać się zezwoleniem pełnym. Wstępne dopuszczenie warunkowe polega na oszacowaniu korzyści do ryzyka. Tutaj stwierdzono bardzo szybko, że korzyść dla zdrowia publicznego, wynikająca z natychmiastowego dopuszczenia preparatu, przewyższa ryzyko związane z masowym szczepieniem ludzi szczepionką genetyczną mRNA oraz późniejszym dostarczeniem danych ze wszystkich kluczowych badań. Wnioskodawca jest zobowiązany dostarczyć takie dane w późniejszym terminie.
Zatwierdzenie warunkowe różni się od EUA (zezwolenia na użycie w sytuacjach nadzwyczajnych), zatwierdzenia w nagłych wypadkach leku, który nie został dopuszczony do obrotu w USA. EUA nie pozwala na trwałe wprowadzenie do obrotu. Generalnie zezwolenia dotyczą tylko grup ludzi reprezentatywnych dla tych w badaniach klinicznych. Brak danych dla dzieci i kobiety w ciąży. Moderna planuje badania na tych grupach osób. Należałoby również oczekiwać dodatkowych badań na modelach zwierzęcych, także w kontekście płodności i ciąży.
Szczepionka mRNA firmy Pfizer/Biontech to pierwszy na świecie preparat, który 2 grudnia otrzymał awaryjną zgodę Brytyjskiej Agencji Leków MHRA. Został zatwierdzony dla osób powyżej 16 roku życia, ponieważ młodzież była reprezentatywna dla prób klinicznych. Póki co nie ma danych w kontekście kobiet w ciąży oraz dzieci. Tymczasem w UK mimo to kobiety w ciąży dopuszczane są do szczepienia.
Według danych WHO w tej chwili 52 projekty szczepionek są w fazie rozwoju klinicznego, z czego 13 z nich jest już w fazie III. Kilka z nich zostanie zatwierdzona w ciągu kilku tygodni. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją. Zostanie równolegle użytych kilka różnych szczepionek, działających na całkiem różnych zasadach i koncepcjach rozwoju. W tej chwili trwają prace nad szczepionkami mRNA, całowirusowymi, wektorowymi i białkowymi. Oprócz szczepionek całowirusowych, cechą wspólną pozostałych jest wykorzystany antygen, który jest białkiem kolcowym - białkiem S wirusa SARS-CoV2, na który to antygen ma być wzbudzona odpowiedź immunologiczna. Białko kolcowe S służy wirusowi Sars-CoV2 do penetracji komórek gospodarza. Jedynie szczepionka wirusowa, zawiera inaktywowane wirusy jako antygen. Te szczepionki są opracowywane w Chinach np. w Wuhan Biological Products lub są tam już dostępne.
Najbardziej innowacyjne podejście to szczepionka mRNA. Póki co w wyścigu rynkowym przoduje firma Moderna i konsorcjum Pfizer/Biontech. Szczepionki zawierają jednoniciowe informacyjne RNA (mRNA) upakowane w nanocząsteczce lipidów, kodujące białko S. W ustroju osoby zaszczepionej, cząsteczki muszą wniknąć do komórek i zostać przetłumaczone na właściwy antygen. Szczepionki mRNA są w tym kontekście całkowicie innowacyjne i dlatego jest to najbardziej innowacyjna technologia spośród wszystkich kandydatów szczepionkowych. Niestety w sektorze zdrowia publicznego "innowacyjny" oznacza często "słabo przetestowany" i tutaj leży główna słabość tych szczepionek.
Zalety: szczepionki mRNA można wytwarzać bardzo szybko oraz szybko poddawać modyfikacjom z powodu mutacji wirusa. Preparaty nie zawierają żadnych toksycznych ani zwierzęcych materiałów z procesu produkcyjnego. Nie potrzebują wektorów wirusowych, które mogłyby wywołać zakłócenia transportu informacji genetycznej. Szczepionki mRNA pobudzają u osoby zaszczepionej układ odpornościowy do wytwarzania silnych przeciwciał neutralizujących oraz powodują indukcję tworzenia swoistych cytotoksycznych komórek CD8+. Obce mRNA samoistnie oddziałuje na układ odpornościowy, dlatego szczepionki mogą zwykle działać bez adiuwanta. Adiuwanty w szczepionkach mogą znacząco zwiększyć reaktogenność preparatu, a ich reakcje krzyżowe i ukryte (przeoczone przez systemy rejestracji NOP) są poważnym problemem współczesnej wakcynologii. W przypadku tych kandydatów na szczepionki potrzebny jest jednak schemat "Prime Boost", który polega na podaniu dwóch dawek w ciągu 3-4 tygodni.
Wady: nie zostały należycie wypróbowane i przetestowane, brak jest badań długoterminowych; we wstępnych badaniach ustalono ilościowo występowanie ostrych skutków ubocznych; jeśli wierzyć przejrzystości tym danym, skutki były łagodne i umiarkowane, większość miała charakter przejściowy. W przypadku szczepionki mRNA-1273 firmy Moderna głównymi objawami były takie reakcje jak: ból mięśni, stawów i głowy. Immunizacja szczepionką BNT162b2 firmy Pfizer/Biontech cechowała się dobrą tolerancją we wszystkich grupach badanych. Mniej niż 20% uczestników miało gorączkę od łagodnej do umiarkowanej. Działania niepożądane po pierwszej dawce u pacjentów w wieku 65-85 lat były porównywalne do skutków ubocznych w grupie placebo. Po drugim szczepieniu dawką 30 ug BNT162b2 u 17% osób w wieku 18-55 i u 8% w wieku 65-85 lat wystąpiła gorączka (38-38.9). Natomiast częste (80%) były dreszcze i zmęczenie. Niemal wszyscy uczestnicy wykazywali takie reakcje jak ból w miejscu wstrzyknięcia. Dodatkowym problemem jest to, że szczepionka BNT162b2 musi być przechowywana i transportowana w bardzo niskich temperaturach (od - 60 do - 80 stopni C.), co stwarza istotny problem logistyczny. Już przy zwykłym przechowywaniu szczepionek dochodzi do problemów, błędów i uchybień, zatem można się spodziewać, że przy takiej skali szczepień, będą się zdarzały problemy w tej materii. Taka sytuacja raczej nie wynika z rodzaju cząsteczki mRNA, ponieważ szczepionki firm Moderna i Curevac nie stawiają takich wymagań. Być może zastosowana w szczepionce Pfizer/Biontech nanotechnologia wymaga stosowania tak niskich temperatur.
Niestety czasem bywa tak, że badania naukowe szczepionek wyglądają pięknie na papierze, a w zderzeniu z rzeczywistością naturalną, wyskakują niespodziewane efekty i wynikające z nich dane. Z racji tego, że szczepione są lub będą bardzo różne grupy ludzi, w tym zdarzają się kobiety w ciąży, może się okazać, że wyjdą na jaw skutki przeoczone przez dość krótki monitoring badań klinicznych. Dane te można sprawdzać samemu korzystając z baz danych:
CDC/FDA: VAERS (Vaccine Adverse Event Reporting System: https://vaers.hhs.gov/index.html
CDC: Clinical Immunization Safety Assessment (CISA) Project: https://www.cdc.gov/.../ensuri.../monitoring/cisa/index.html
FDA: Biologics Effectiveness and Safety System (BEST): https://www.fda.gov/.../cber-biologics-effectiveness-and...
DOD: Vaccine Adverse Event Clinical System (VAECS): https://www.health.mil/.../Reporting-Vaccine-Health-Problems
Oczywiście w obliczu masowych szczepień szczepionkami genetycznymi tradycyjne systemy monitorowania typu VAERS będą niewystarczające. Dlatego konieczne jest ciągłe ulepszanie tego systemu. Wstępne dane ze szczepień preparatem BTS162b2 pochodzą z raportu ACIP pt. Anaphylaxis Following m-RNA COVID-19 Vaccine Receipt: https://www.cdc.gov/.../slides-12-19/05-COVID-CLARK.pdf
Raport ten dotyczy głównie reakcji anafilaktycznych, czyli ciężkich reakcji alergicznych wywołanych przez szczepionki firm Moderna i Pfizer/Biontech. Najbardziej aktualny raport zawiera zestaw danych na dzień 19-20.12.2020. Raport nie uwzględnia przypadków śmiertelnych. Na dzień 18 grudnia CDC rozpoznało 6 przypadków reakcji anafilaktycznych. Przypadki te wystąpiły w okresie rekomendowanego monitoringu i były na bieżąco leczone. Wszystkie przypadki zostały zgłoszone do VAERS/CDC, a także będą recenzowane przez CISA. Póki co jest prowadzona ścisła współpraca między różnymi instytucjami, aby usprawnić proces raportowania reakcji niepożądanych przy szczepieniu tak dużej ilości ludzi.
Póki co mamy dane w przedziałach 14-18 grudnia, w których wyszczególniono liczbę zarejestrowanych ludzi, którzy przyjęli pierwszą dawkę szczepionki a także liczbę zgłoszonych Health Impact Events, HIE (zdarzeń zdrowotnych po szczepieniu, które uniemożliwiają wykonywanie codziennych czynności lub wymagających interwencji lekarza lub pracownika opieki zdrowotnej oraz informacja o trwających ciążach w momencie wykonywania szczepienia (PatV):
14 grudnia 2020:
Zaszczepieni 1 dawką: 679; HIE: 3; PatV: 5
15 grudnia 2020:
Zaszczepieni 1 dawką: 6,090; HIE: 50; PatV: 29
16 grudnia:
Zaszczepieni 1 dawką: 27,823; HIE: 373; PatV: 103
17 grudnia:
Zaszczepieni 1 dawką: 67,963; HIE: 1476; PatV: 286
18 grudnia:
Zaszczepieni 1 dawką: 112,807; HIE: 3150; PatV: 514
Wynika z tych danych, że w dniach (przy założeniu, że nie są to dane zbiorcze) 14-18 grudnia 2020 roku zaszczepiono łącznie 215,362 osoby, u których wystąpiło 5052 HIE - Health Impact Events, które uniemożliwiały codzienne funkcjonowanie. Definicja ta może być szeroka i tak naprawdę jest niejasna. Do tego uczestnicy szczepień dostali aplikacje, którymi samodzielnie zgłaszają odczyny poszczepienne, co może też być dodatkową komplikacją, ponieważ istnieje możliwość przeoczenia danych, które nie zostaną prawidłowo lub wcale zaraportowane. Daje to współczynnik HIE na poziomie 2.34%. Podczas szczepień prowadzonych było 937 ciąż.
Szacuje się, że na dzień 19 grudnia 2020 dostarczono 272,001 dawek szczepionek (zakładając, że dane zostały podane zbiorczo) lub przez rozległą kampanię zachęcającą do szczepień w tym dniu udało się zaszczepić pierwszą dawką 272,001 ludzi. Jest to bardzo szybkie tempo szczepień. Sytuacja wymaga bacznego monitorowania skutków ubocznych i obserwacji wykonywanych długoterminowo. Należałoby również zastosować zasadę ograniczonego zaufania i udostępnić szczepionki niezależnym zespołom w celu ich kompleksowego zbadania, a także badać wybrane partie z każdego dostarczanego miotu, aby uzyskać spójne dane na temat stabilności i tożsamości składu każdego preparatu. Niestety w dzisiejszym świecie nie można ufać dużym konsorcjom i firmom farmaceutycznym, a także z największą dokładnością nadzorować ich działalność przez niezależne zespoły naukowe, które nie posiadają konfliktów interesów oraz ich kariera naukowa nie jest uzależniona od badań nad szczepionkami.
Kolejnymi kandydatami na szczepionki są szczepionki wektorowe, które nie są całkiem nowe. Polegają one nie na szczepieniu informacji genetycznej przez nagie białko S transportowane przez lipidowe nanocząstki, a na integrowanie białka S z genomem atenuowanych wirusów DNA, które pełnią funkcję nośników transportowych do komórek ludzkich. W komórkach odczytywana jest informacja antygenowa i tworzy się białko S, które następnie prezentowane jest układowi odpornościowemu. Obecnie wysiłki badaczy skupione są wokół następujących wektorów wirusowych: ludzkie adenowirusy (AdV / np. Janssen), adenowirus szympansi (ChAdOx / Oxford University z Astra Zeneca) i zmodyfikowany wirus Vaccinia-Ankara (MVA / LMU Monachium z Niemieckim Centrum Badań Zakażeń).
Zalety: Podobnie jak szczepionki mRNA, szczepionki wektorowe stymulują odpowiedź przeciwciał oraz silną odpowiedź komórek T CD8+. Tutaj również zwykle nie potrzeba adiuwanta. Nie jest to typ szczepionki całkowicie nowy (jak w przypadku mRNA), ponieważ niektóre szczepionki wektorowe przeciwko różnym patogenom są już zatwierdzone.
Wady: Udowodniono, że nowa immunizacja może zostać zneutralizowana przez już istniejącą odporność przeciwko wektorowi wirusowemu. SARS-CoV2 wywołuje odpowiedź immunologiczną nie tylko przeciwko białku S, ale również wytwarza przeciwciała i komórki T przeciwko białkom, które koduje genom wektora. Istnieje ryzyko, że szczepionka się przedwcześnie rozpadnie lub wywoła nadmierne reakcje immunologiczne przy ponownym zastosowaniu. Oznacza to, że należałoby wykonać testy wstępnej odporności, aby skutecznie i bezpiecznie stosować te szczepionki. Jest prawdopodobne, że każdy typ wektora może być użyty jedynie raz na szczepionego. Dlatego każdy kto już otrzymał szczepionkę wektorem Ad26, nie może w przyszłości być szczepiony przeciwko innej chorobie tym samym wektorem (z innym ładunkiem).
Zostało to uwzględnione przez producentów tego typu szczepionek. Przykładowo rosyjska szczepionka wektorowa Sputnik V, która wywołała sensację kiedy została zatwierdzona jako pierwsza w historii szczepionka na koronawirusa bez badania III fazy testów klinicznych. Do szczepienia podstawowego i przypominającego tej szczepionki stosuje się dwa różne typy szczepionek: Ad26, a następnie Ad5. Firma Janssen oraz Johnson & Johnson wymaga tylko jednej dawki dla swojego kandydata, czyli Ad26.COV2.S, przez co unika problemu. Natomiast konsorcjum Astra Zeneca / Oxford University zdecydowało się użyć szczepionkę opartą na adenowirusie szympansim AZD1222 zarówno do szczepienia podstawowego, jak i przypominającego. Jeśli wierzyć okresowej ocenie skuteczności producenci podają skuteczność szczepionki Sputnik V na poziomie 95%. W przypadku AZD1222 skuteczność określono na poziomie 62 lub 90% zależnie od schematu szczepień. Niższą skuteczność (62%) osiągnięto w schemacie kiedy jako dawkę podstawową i przypominającą (Prime i Boost) zastosowano pełną dawkę 5x1010 cząstek wirusa. Znacznie lepszy wynik osiągnięto przy podaniu połowy dawki w szczepieniu podstawowym, a następnie pełną dawkę w przypominającym. Potwierdzałoby to teorię, że istniejąca ochrona immunologiczna przeciwko wektorowi wirusowemu może spowodować, że dalsze szczepienie tym samym wektorem będzie nieskuteczne, gdyż układ odpornościowy zaatakuje wektor. Związek ten wymaga dalszych badań. Istnieje również możliwość, że zdarzy się przypadkowa integracja wektora DNA z genomem żywiciela, co może wywołać namnażanie guza przez aktywację onkogenów lub deaktywacji genów supresorowych guza lub może rozwinąć się choroba autoimmunologiczna. Taka możliwość jest jednak obecnie odrzucana.
Innymi kandydatami są szczepionki białkowe, które prezentują bardziej konserwatywne podejście. Zawierają zmodyfikowane białko S, analogicznie do szczepionki przeciwko WZW B, która zawiera antygen powierzchniowy wirusa zapalenia wątroby typu B lub szczepionki przeciwko HPV, która zawiera jako antygen białka L1 różnych typów wirusa brodawczaka ludzkiego. Szczepionka na SARS-CoV2 oparta na tej zasadzie jest obecnie w III fazie testów klinicznych. Jest to szczepionka firmy Novavax, w której zastosowano jako adiuwant Matrix-M1. Szczepionka białkowa konsorcjum Sanofi / Glaxo-Smith-Kline (GSK) jest w fazie I i II.
Zalety: Zasada działania szczepionek białkowych jest znana. Jest to typ szczepionki wzbudzający produkcję przeciwciał neutralizujących.
Wady: Odpowiedź komórek T jest słaba, co wiąże się z koniecznością dodania adiuwantu. Od czasu pandemii świńskiej grypy (H1N1) w latach 2009-2010 pojawiły się obawy co do tego typu szczepionek, ponieważ szczepionka pandemiczna Pandemrix z adiuwantem AS03 doprowadziło do istotnego wzrostu narkolepsji powiązanej z chorobą autoimmunologiczną. Dokładny patomechanizm i to czy zaangażowany był w niego adiuwant do dziś nie są znane. Jednak wiele krajów, w tym Polska wówczas wycofała się z zakupu tej szczepionki. Ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz zachowała się niezwykle rozsądnie i postanowiła odrzucić nachalnie wciskaną szczepionkę, dzięki czemu prawdopodobnie ocaliła wielu ludzi przed potencjalnymi uszkodzeniami organizmu. Szczepionka firmy Sanofi ma podobno być wyposażona w aktywny adiuwant AS03 firmy GSK, co zostało potwierdzone przez GSK w Pharmazeutische Zeitung.
Dotąd opracowanie szczepionek trwało średnio 15 lat. Szczepionka na COVID-19 powstała w niecały rok. Nic dziwnego, że ludzie mają uzasadnione wątpliwości co do ich bezpieczeństwa i rzeczywistej skuteczności. Dlaczego opracowano tę szczepionkę tak szybko próbuje wyjaśnić prof. dr hab. Stephan Becker z Uniwersytetu Wirusologii Philipps w Marburgu na spotkaniu zorganizowanym przez House of Pharma & Healthcare 26 listopada: Jednym z powodów jest epidemia wirusa Ebola w latach 2014-2016, podczas której zmarło 11 000 osób. Wtedy szybko opracowano szczepionki przeciw wirusowi Ebola, ale wkrótce okazało się, że jest już za późno, aby powstrzymać epidemię. Dwie szczepionki wektorowe przeciw wirusowi Ebola zostały już zatwierdzone - Ervebo firmy MSD (listopad 2019) i Mvabea firmy Janssen-Cilag (maj 2020). Epidemia Ebola została potraktowana jako znak ostrzegawczy, przez co postanowiono zintensyfikować badania nad szczepionkami na patogeny mogące wywołać pandemie. W 2017 roku utworzono Koalicję Innowacji w Zakresie Gotowości Epidemicznej (CEPI), globalnego sojuszu rządów, WHO, przemysłu farmaceutycznego i prywatnych darczyńców, aby móc szybciej reagować na przyszłe pandemie. Został on wyposażony początkowo w miliard dolarów. Pozwoliło to na wcześniejsze opracowanie kandydatów na szczepionkę przeciw wysoce zjadliwym wirusom, takim jak Lassavirus i dwa koronawirusy MERS-CoV (po raz pierwszy pojawił się w 2012 roku) oraz SARS-CoV, który wywołał epidemie w 2002 i 2004 roku. Od czasu pojawienia się dwóch blisko spokrewnionych koronawirusów opracowywano szczepionki przeciw tym patogenom. Grupa robocza Beckera opracowała opartą na MVA szczepionkę wektorową przeciwko MERS-CoV we współpracy z Uniwersytetem Ludwiga Maximiliana w Monachium, Uniwersyteckim Centrum Medycznym Hamburg-Eppendorf (UKE) i Niemieckim Centrum Badań Zakażeń (DZIF). Szczepionkę tę testowano pod względem immunogenności i bezpieczeństwa myszach, wielbłądach, a następnie w badaniach klinicznych. Na początku przyszłego roku mają się odbyć badania skuteczności klinicznej tej szczepionki. Te prace przygotowawcze wg Beckera miały zaoszczędzić dużo czasu podczas opracowywania szczepionek na SARS-CoV2. Stworzono platformy szczepionek, a także znana była struktura docelowa: białko S koronawirusów. Badania z modeli zwierzęcych również można było wykorzystać, aby skrócić fazę przedkliniczną, która normalnie trwa kilka lat. Dlatego badania kliniczne rozpoczęto wcześnie, a niektóre z nich przebiegały równocześnie. Czasem badania I i II fazy były łączone, a badania fazy III były już planowane.
W przypadku szczepionek przeciwko COVID-19 firmy rozpoczęły masową produkcję podczas badań klinicznych na własne ryzyko. Zwykle czeka się na zatwierdzenie lub chociaż wystarczające dane III fazy. Dodatkowo pomogło drastyczne przyspieszenie procesu zatwierdzania przez organy regulacyjne, co w przypadku innych szczepionek zajmuje 1-2 lata. Tak szybki rozwój przeraził wielu ludzi, a także wzbudził nieufność wobec szczepień. Część populacji jest sceptyczna co do nowych szczepionek. Nie pomagają tutaj również wcześniejsze afery i wpadki wakcynologiczne, a także bolączki systemu wychwytywania NOPów oraz logistyki przechowywania szczepionek, które zależnie od mnóstwa czynników, w warunkach naturalnych, mogą zawieść i zawiodły nieraz. Stopień sceptycyzmu do szczepień monitorowany jest w Niemczech przez Covid-19 Snapshot Monitoring (COSMO). Jest to projekt Uniwersytetu w Erfurcie we współpracy z Instytutem Roberta Kocha, Federalnym Centrum Edukacji Zdrowotnej i innymi partnerami. Od kwietnia naukowcy zbierają dane na temat chęci hipotetycznego zaszczepienia się przeciwko Covid-19. Chęć szczepień spadła z 79% zarejestrowanego w połowie kwietnia do 54% w połowie listopada. Według badań w głównej mierze zależy to od ogólnego zaufania do szczepionek oraz wyniku oceny stosunku korzyści do ryzyka. Badanie przeprowadzone w Izraelu pokazuje, że również indywidualna ocena ryzyka jest kluczowa w podjęciu decyzji o szczepieniu. źródło: https://www.pharmazeutische-zeitung.de/die.../seite/alle/...
Wydaje się to rozsądne, aby każdy mógł oszacować osobiste ryzyko i korzyści przyjęcia szczepionki. Nie można do niej zmuszać, a także wyśmiewać ludzi, którzy mają wątpliwości. Specyfika tej szczepionki, a także ogromny bałagan w danych epidemiologicznych sprawia, że obawy co do tych szczepionek są uzasadnione i każdy powinien mieć wybór co do tego czy chce się zaszczepić czy nie. Nie można wywierać na ludziach presji, a także stosować zabiegów socjotechnicznych, aby przekonywać nachalnie do tych szczepień. Niedorzecznym wydaje się być podzielenie ludzi na zaszczepionych i niezaszczepionych, stwarzanie paszportów odporności i różnych benefitów/ograniczeń dla szczepionych/nieszczepionych. Każdy kto agituje za tymi szczepieniami i namawia do nich powinien zdawać sobie sprawę, że to on będzie częściowo odpowiedzialny jeśli u osoby zaszczepionej wystąpi reakcja anafilaktyczna, ciężki NOP lub poważniejszy/trwały uszczerbek na zdrowiu. Szczepionki to nie pastylki z lukrecją. To silne preparaty, które poważnie ingerują w homeostazę immunologiczną człowieka. Każdy ma prawo do własnej decyzji o szczepieniu, zwłaszcza że dane epidemiologiczne odnośnie COVID-19 wydają się być naciągnięte i przekłamane, do tego szczepionka nie wydaje się chronić dużo bardziej niż naturalne mechanizmy immunologiczne. Bardziej zasadne jest jednak testowanie kliniczne i używanie takich substancji jak amantadyna, a także dbanie o edukację zdrowotną w kontekście utrzymywania odpowiednich poziomów Witamin D, B, C, cynku i żelaza w surowicy krwi. Ta pandemia wydaje się rozdmuchana do granic jakie dawały możliwości. Produkcja i badania szczepionek są po prostu odpowiedzią na potrzebę emocjonalną i zdrowotną wygenerowaną podczas takiego, a nie innego sposobu prowadzenia tej pandemii. Nie ma wystarczających dowodów, że mamy drugą falę wirusa. Wydaje się, że pierwsza fala, która przetoczyła się przez świat zabrała ze sobą najsłabsze jednostki, częściowo być może i przez wirusa typu SARS, ale w głównej mierze raczej przez wprowadzone restrykcje, lockdowny i załamania systemów ochrony zdrowia, a także wielu innych czynników, których nie mam siły już poruszać. Zatem śmiertelność powodowana przez COVID-19 powinna naturalnie spadać, a pandemia zdaje się wygasać naturalnie. Stanie się to ze szczepionkami lub bez nich. Z tymże szczepionki mogą spowodować dodatkowe komplikacje, których skutków na razie możemy się jedynie domyślać. Dlatego dobrze, że są takie szczepionki badane i mogą być wykorzystane w przypadku nagłego nawrotu lub złośliwej mutacji wirusa, ale lobbowanie za masowymi szczepieniami w tym momencie wydaje się pozbawione sensu.
 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 
Od początku tej pandemii założyłem bazę danych dotyczącą danych epidemiologicznych, farmakologicznych, klinicznych, a także wakcynologicznych związanych z pandemią Covid-19. Śledziłem triale kliniczne wszystkich kandydatów na szczepionki, a także starałem się ująć ten temat najrzetelniej jak potrafię, korzystając z wiedzy i prac największych autorytetów farmakologii klinicznej oraz badaczy proszczepionkowych; Jednocześnie postanowiłem uargumentować swoje wątpliwości, jako normalny człowiek, który interesuje się tym tematem od kiedy usłyszałem o pierwszych przypadkach w Wuhan. Nie stawiam się w roli eksperta, ale nie zgadzam się, że robię ludziom sieczkę z mózgu. Myślę, że taka sieczka uwidacznia się raczej w głosach ludzi, którzy bezrefleksyjnie łykają nachalną reklamę tych szczepień, ludzi którzy atakują innych tylko za to, że mają czelność mieć jakiekolwiek wątpliwości, a także ludzie którzy atakują szanowanych i doświadczonych badaczy, bo ci mają również zastrzeżenia do danych klinicznych związanych np. ze szczepionkami mRNA oraz danych epidemiologicznych dotyczących COVID-19. Owszem nie jestem klinicystą, moją działką są rośliny, prowadzę fitofarmakologiczne bazy danych, zajmowałem się też etnobotaniką medyczną. Dlatego nie wypowiadam się jako znawca, a zwykły człowiek zainteresowany i dotknięty tematem. Wiem jak wyglądają badania kliniczne, pracuje przy projektach, gdzie planujemy badania kliniczne, a w jednym z nich dostaliśmy nawet zgodę komisji bioetycznej, na przeprowadzenie badań klinicznych, choć z innej dziedziny; poza tym każdy może się dowiedzieć jak badania kliniczne wyglądają, czytając uważnie dokumentację z badań, a także protokoły triali oraz to co udostępnił producent do recenzji przez EMA, CDC i inne oficjalne źródła danych. Postarałem się, aby możliwie w najbardziej rzetelny sposób przedstawić charakterystykę kandydatów na szczepionki i zachować obiektywność, mimo że jestem sceptycznie do tych szczepień nastawiony (co zaznaczyłem na początku). Mój sceptycyzm wynika z zamieszania wywołanego wadliwym systemem testowania, które wpływają na spójność i prawdziwość wszystkich danych epidemiologicznych od początku tej pandemii oraz dotykają siłą rzeczy również danych związanych z badaniami szczepionek. Podałem w tekście źródła naukowe na obronę moich wątpliwości. Rozłam w środowisku naukowym w tej kwestii postępuje. To co przedstawiłeś to link z TVNu, którego nawet nie skomentuje, ponieważ nie jest to dla mnie źródło, które mógłbym zestawić chociażby ze źródłami naukowymi, które przywołałem w tekście. Przejrzyj wszystkie źródła dotyczące rtPCR, jakie podałem, a będziesz miał bardziej aktualne informacje.
 
 
Problemy dotyczące danych epidemiologicznych, a także panika wywołana przez media, a także upolitycznienie nauki podczas tej pandemii to obecnie największe problemy z jakimi mierzy się środowisko naukowe. Polecam na początek zapoznać się z pracą mojego guru od statystyki medycznej: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/eci.13222...
 
 
Jako, że ekstremalnie interesuje się od lat migracjami wirusów w sezonach przesileń i pomiędzy, a także substancjami o działaniu przeciwwirusowym w roślinach i grzybach, śledzę na bieżąco bazy danych dotyczące chorób zakaźnych; Nie wygląda to wszystko ani dobrze, ani naturalnie. Na pierwszy rzut oka widać, że dane są popsute. źródło: https://www.who.int/.../gisr.../updates/summaryreport/en/...
 
 
Teraz pytanie: W jaki sposób możemy przy takich przekłamaniach w danych właściwie w ogóle porównywać COVID-19 do grypy. Moim zdaniem to jest mission impossible, dopóki nie naprawimy danych epidemiologicznych.
 
 
Polecam Ci artykuł napisany przez dr Yeadona na lockdownsceptics, gdzie zwięźle i klarownie nakreśla jaki jest największy obecnie problem tej pandemii: https://lockdownsceptics.org/the-pcr-false-positive.../ Myślę, że jemu nie zarzucisz braku wiedzy o badaniach klinicznych, ponieważ zrobił na tym polu dla nauki bardzo dużo, kierował przez 16 lat działem badań klinicznych Pfizera.
 
 
Co do profesora Zielińskiego, to powód dla którego umieściłem z nim wywiad jest złożony. Przede wszystkim bardzo cenię oldskulowych badaczy z dziedzin nauk biologicznych. Nauki biologiczne łączą się bowiem ściśle z nauką o wirusach. Chciałem, aby ludzie poznali jego zdanie, zrobiłem to aby docenić profesora, który na początku jako jeden z nielicznych mówił o problemach masowego testowania rtPCR podczas pandemii. Okazało się, że miał z grubsza rację. Wylało się na niego wtedy i jego żonę wiadro pomyj. Odnośnie szczepionek, jest już więcej wątpliwości w kontekście tego co mówi, ale wrzuciłem ten wywiad, aby ludzie mogli sami sprawdzić i ewentualnie poszukać kontrargumentów, jednocześnie miałem też nadzieję, że ludzie zainteresują się w związku z tym tematem retrotranspozonów i ich charakterystyką, sami pokopią i dowiedzą się czegoś nowego; Ostatnim powodem, dla którego go udostępniłem była przekora, aby sprawdzić czy ludzie skupią się na całości tekstu czy odrzucą go od razu ze względu na obecność tam linku do wywiadu z nim; Ku mojemu zdziwieniu na wywiad z prof. Zielińskim nakierował mnie jeden z moich mentorów, człowiek którego uważam za geniusza i jedną z uczciwszych person z środowisku naukowym; w związku z tym wszystkim umieściłem wywiad z Panem Romanem
 
 
Chodzi mi bardziej o całość problematyki, czyli dane zbierane na bieżąco przez PZH, GUS oraz zagraniczne odpowiedniki, a także niepełne dane zbiorcze za 2020 rok. Nie chodzi jedynie o grypę, ale również różnego typu zapalenia płuc oraz przeziębienia. Widać ogromne rozbieżności, nie mam teraz niestety czasu wchodzić w szczegóły, mam nadzieję, że uda mi się to wszystko podsumować w tekście dotyczącym tylko danych statystycznych, ale spadki są zbyt drastyczne, przy jednoczesnych wzrostach COVID-19. Wygląda to w strumieniu danych jakby Covid był falą, która zmywa większość sezonowych chorób zakaźnych o zbliżonych objawach i podpisuje się pod nimi; Nie pomaga też fakt, że cała moc testowania skupiła się w minionym roku prawie całkowicie na wirusie-celebrycie 😉 Dopóki nie ustalimy w jakim stopniu wadliwy system testów przyczynił się do zaburzenia danych epidemiologicznych, a także ile sezonowych chorób zakaźnych zostało błędnie zaliczonych pod Covid-19, to nie będziemy mogli tego rzetelnie porównać. Póki co wygląda jakby Covid załatwił nam grypę i część zapaleń płuc.
 
 
Kiedy zamieszczam jakiegoś posta wręcz cieszę się jeśli ktoś merytorycznie zwraca mi uwagę na jakiś błąd lub niedoprecyzowanie, dzięki czemu mogę coś przeanalizować raz jeszcze i nauczyć się czegoś nowego. Nauka to ciągłe podważanie, sprawdzanie i zakładanie, że mylimy się już na starcie. Ciekawym zjawiskiem jest dla mnie to, że jeśli ktokolwiek ma wątpliwości w temacie szczepień, to jest zaraz za to atakowany, jakby jedyną i słuszną opcją było myślenie, że te szczepionki są i będą całkowicie bezpieczne, a także zakończą pandemię. Wystarczy analiza samych oficjalnych informacji i oświadczeń WHO, aby wiedzieć, że nie ma w tej chwili dowodów na to, że szczepionka jest skuteczna w czasie dłuższym niż 2 miesiące, nie wiadomo na jak długo chroni, a także że nie ma dowodów, że osoby zaszczepione nie transmitują wirusa (informacja z WHO). Wokół samej konstrukcji badań klinicznych, na podstawie których ustalono skuteczność np. preparatu Pfizer/Biontech jest sporo wątpliwości, które mają szanowani naukowcy, którzy na co dzień zajmują się badaniami klinicznymi, biologią molekularną, chorobami zakaźnymi i farmakologią. Moje wątpliwości bazują m.in. na tym co wyszło od tych badaczy, których szanuję. Nie bardzo rozumiem zarzuty dotyczące mojej charakterystyki kandydatów na szczepionki. Nigdzie nie stwierdziłem, że są one "be". Przedstawiłem ich charakterystykę, wady i zalety zgodnie z wiedzą jednego z największych autorytetów farmakologii klinicznej, badacza wybitnie proszczepionkowego, jest to zgodne z aktualną wiedzą na temat tych szczepionek. Uzupełniłem to jedynie o dane dotyczące oficjalnej dokumentacji z rozpoczęcia szczepień preparatami Pfizera i Moderny w UK, które zebrałem samodzielnie z baz danych CDC. Jednocześnie widzę jaki mamy ogromny chaos w danych epidemiologicznych. Zależy mi jedynie na przejrzystości tych danych, potrzebie ich kalibracji i poprawienia, ponieważ jeśli mamy zepsute dane i na ich podstawie podejmujemy kluczowe decyzje, to jedynie potęgujemy błędy, zagmatwanie, strach i stres. Uważam, że kluczowe jest teraz zajęcie się tymi problemami z danymi, z systemem testowania rtPCR (protokół Cormana-Drostena został obalony i nie wiem czy się podniesie), rozważeniem włączenia do leczenia amantadyny, hydroksychlorochiny i prowadzenie badań nad innymi obiecującymi substancjami, a nie masowe szczepienie ludzi eksperymentalnymi szczepionkami, mając jedynie wstępne dane z badań, a także nie wiedząc rzeczywiście w jakim zakresie szczepionka chroni przed zachorowaniem i transmisją. Zwłaszcza, że w wyniku fałszywych danych rozpowszechnianych przez instytucje reklamujące te szczepienia, ludzie mogą po nim poczuć, że mają większą ochronę niż faktycznie i narażać siebie i innych za zachorowanie. Wydaje mi się, że to tak jakby ma sens, ale oczywiście mogę się mylić i nie wiedzieć o czym piszę, tak samo jak badacze, których przywołuje. To co napisałeś o łatwości w wytłumaczeniu anomalii statystycznych wokół innych chorób zakaźnych o zbliżonych objawach do COVID-19 podczas pandemii, jest moim zdaniem bardzo odważnym stwierdzeniem. Lockdowny i obostrzenia nie były ciągłe, mieliśmy w międzyczasie totalne poluzowanie w wakacje, masowe protesty na świecie, a także obostrzenia, których większość nie realizowała w prawidłowy sposób. Ciężko wytłumaczyć tak drastyczne i nienaturalne spadki przy jednoczesnym wzroście Covid-19, ale to temat na dogłębną analizę. Poza tym lockdowny to bardzo skomplikowany temat, nie mamy prac naukowych na ich temat, po raz pierwszy wprowadzono je na taką skalę i ich dewastujący wpływ na zdrowie, psychikę i relacje międzyludzkie jest obecnie przedmiotem dyskusji wielu poważnych badaczy. Tak samo jak załamanie systemu ochrony zdrowia i konsekwencje tego dla pacjentów niecovidowych. Być może gdyby nie wadliwy system testów i traktowanie tego wirusa jak ebolę, to nie mielibyśmy takiego problemu, paniki, a dane epidemiologiczne ze wszystkich chorób rozkładałyby się w miarę stabilnie i równomiernie jak każdego roku, a Covid-19 straciłby część lub większość swoich zębów. Nie wiemy jednak tego, bo bałagan w danych jaki został wygenerowany będziemy prawdopodobnie czyścić długo lub po prostu dane epidemiologiczne w 2020 roku zostaną uznane za niewiarygodne, bez możliwości ich precyzyjnego sprawdzenia. Zobaczymy jak będzie. Z ciekawością obserwuje to co się dzieje i nie mam problemu z normalnym wyrażaniem swoich wątpliwości, widząc jak inni nie mają problemu z hurraoptymistyczną narracją proszczepionkową przy jednoczesnym atakowaniu, wyśmiewaniu i wyzywaniu od foliarzy ludzi, którzy mają czelność mieć jakiekolwiek zastrzeżenia w temacie. Nie będę miał też problemu z przyznaniem się do błędu, gdyż mylenie się, wyciąganie wniosków i próbowanie wciąż od nowa jest nieodłączną częścią mojej pracy. Przywykłem.
 
 
na zakończenie dodam jeszcze tylko komentarz bardzo mądrego człowieka; Dr Henryk Różański: Koronawirus i słynna szczepionka są tak gorącymi tematami, że nie warto w tym bałaganie brać udziału i nie warto kogokolwiek popierać lub obalać. Jednakże Wszystkim dziękuję za żywą dyskusję. Absolwentom biologii radzę też nie przyjmować wszystkich zdobytych wiadomości na studiach na serio, bo wykładowcy też nie wszystko doczytają i w całości przekażą, a także nie wszystko rozumieją co uczą. Dzisiaj można nazywać się "wirusologiem", a nigdy nie widzieć wirusa w mikroskopie elektronowym. Czyli jest to mówienie o czymś, czego nigdy się nie dotknęło. Ileż mamy drętwych katedr wirusologii, w których nawet nie ma nowoczesnego sprzętu do badania wirusów. Tak na marginesie uważano kiedyś, że plazmidy są tylko koliste, potem okazało się, że są również pałeczkowate. Bilans energetyczny oddychania był przez wiele lat źle uczony z powodu wadliwych obliczeń. Takich przykładów jest pełno w biologii. Jeżeli ktoś mówi, że wiroidy są tylko u roślin, to znaczy, że ma wiedzę z lat 70. Już 20 lat temu publikowano prace, w których dopuszczano istnienie wiroidów u zwierząt i ludzi. Nawet są podejrzenia, że choroba Leśniowskiego Crohna, czy niektóre choroby zwyrodnieniowe OUN, a nawet niektóre choroby dzisiaj określane jako autoimmunizacyjne mogą być wywołane wiroidami. Ileż lat nie widziano prionów, choć choroby znano od XIX wieku? Warto też zapoznać się z subwirusowymi czynnikami uczestniczącymi w zapaleniu wątroby typu delta. To nie jest wszystko takie proste. Proszę o pokorę i jednocześnie dystans do zdobytej wiedzy.
 
 
bałagan jaki został wygenerowany w danych epidemiologicznych przez wadliwy system testów jest tak rozległy, że oficjalne statystyki można wyrzucić do kosza, a dane od nowa przeanalizować oraz skalibrować; do tego dochodzi panika siana przez media i nagłaśnianie każdego nietypowego przypadku i straszenie ludzi powikłaniami po bezobjawowym zakażeniu; było to napędzane systemem testów, które nie mogą stanowić o diagnozie same w sobie; w związku z tym ciężko stwierdzić ile wszystkich zgonów i powikłań po COVID-19 to faktycznie COVID-19, a nie inny czynnik zakaźny lub choroba; trzeba byłoby nad każdym przypadkiem pochylić się i dokładnie sprawdzić, co w obecnej sytuacji jest już niemożliwe lub utrudnione; do tej pory wiele rzekomych przypadków śmiertelnych z powodu COVID-19 w grupie wiekowej 6-18 okazywało się fakenewsami lub okazywało się, że jednak przyczyna śmierci była inna lub wynikała z wad odpornościowych; trzeba byłoby dokładnie przeanalizować przypadek przytaczany przez Ciebie; ja wirus typu SARS rozumiem jako wirusa atakującego drogi oddechowe i zajęcie układu oddechowego, który prowadzi do umiarkowanej lub ciężkiej niewydolności oddechowej; na pewno pojedyncze ogniska tego wirusa się zdarzały i mogły odpowiadać za ciężkie infekcje układów oddechowych, nawet u młodych ludzi lub ludzi w średnim wieku; jednak trzeba byłoby sprawdzić czy osoby te nie miały zaniżonych wartości względem witaminy D, cynku, B i żelaza w surowicy krwi, bo ich niskie wartości zwiększają prawdopodobieństwa ciężkiego przejścia wielu infekcji wirusowych; nie można też zapominać, że ludzie w różnych przedziałach wiekowych chorują na wirusy grypy, różnego typu zapalenia płuc i przeziębienia, które mogą zlewać się objawowo z COVID-19, a pozytywny test rtPCR nie musi oznaczać, że fragment RNA charakterystyczny dla wirusa typu SARS wykryty po odpowiednio dużym zreplikowaniu, na pewno odpowiada za objawy występujące u pacjenta; równie dobrze objawy może wywoływać inny wirus lub czynnik zakaźny; w toku paniki zapomniano, że infekcje wirusowe odpowiadające za grypę, przeziębienia i stany zapalne górnych i dolnych dróg oddechowych, mogą powodować straty węchu i smaku; strata węchu lub smaku nie musi oznaczać zakażenia wirusem SARS-CoV2: Iwankiewicz S.: Otolaryngologia. Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 1991: 182-183, 219-220; Krzeski A., Straburzyński M.: Diagnostyka zaburzeń węchu.[W:] Krzeski A. (red.): Diagnostyka larynologiczna. Medycyna Praktyczna, Kraków 2009: 53-58. W związku z tak wielkim chaosem informacyjnym niczego już nie można być pewnym i trzeba dane analizować z wielu różnych stron, a także kierować się intuicją.
 
 
Wg mnie ta pandemia jest w istocie kryzysem zdrowotnym współczesnej cywilizacji; wygląda na to, że na podstawie pozytywnego, często pojedynczego wyniku testu rtPCR diagnozuje się różne choroby cywilizacyjne, a następnie obwieszcza, że to są powikłania po bezobjawowym zakażeniu; ludzie prowadzący szybki lub niezdrowy tryb życia z nadmiarem stresu coraz ciężej przechodzą różne infekcje, z każdym rokiem będzie to się raczej pogłębiać niż spadać, ewentualne spadki będą podyktowane wyeliminowaniem najsłabszych jednostek w latach poprzednich; wirusy są kluczowe w toku ewolucji życia na Ziemi i będą z nami zawsze; musimy nauczyć się z nimi żyć, ale nie w tak histeryczny sposób jak teraz.
 
 
https://www.yewtu.be/watch?v=hZ-hfsN09-M tutaj też konkretne info. Zastanawia mnie dlaczego nie informują o skutkach przyjmowania szczepionki przez ludzi z chorobami autoimmunologicznymi, bez odporności takich jak choroby reumatologiczne. Przecież dla nich szczepionki to zabójstwo.
 
przeglądałem bazy danych pod kątem ciekawych prac dotykających tego problemu i znalazłem kilka pozycji. W tej chwili jestem w trakcie czytania tej pracy: https://www.researchgate.net/.../344545028_SARS-CoV-2_Is... 
 
W ogóle to polecam też inne prace Limeng Yan z University of Hong Kong, szczególnie na temat patogenezy i dynamiki wirulencji SARS CoV2: https://www.researchgate.net/profile/Limeng_Yan
 
 
Pozwolę sobie zauważyć, że wspomniane badania pierwszych szczepionek SARS, przywołałem jedynie w celu sprecyzowania tego tematu. Dobrze wiem, że COVID-19 nie jest wywoływany przez wirusa SARS-CoV, ale zauważyłem, że entuzjaści szczepień covidowych często mówią, że szczepionki na pierwszy SARS dawały świetne rezultaty, a badania przerwano, ponieważ epidemia wygasła. Tymczasem jest to tylko jedna strona medalu, bo na drugiej jego stronie było wiele nieudanych prób, które dla zwierząt nie kończyły się najlepiej. Podałem zatem przykłady, aby ludzie interesujący się tematem, mieli pełniejsze spektrum informacji. Moim celem nie było straszenie ludzi, ani zniechęcanie ich do szczepionki, a jedynie przedstawienie perspektywy osoby sceptycznej, ale nie nastawionej "anty", tylko spokojnie argumentującej swoje wątpliwości, opierając się na źródłach naukowych, a także badaczy których ceniłem na długo przed pandemią. Nie wiem czy czytałeś uważnie całość, ale dokładnie opisałem charakterystykę, wady i zalety każdej szczepionki, a także podlinkowałem jedynie oficjalne dokumenty na ich temat. Starałem się zrobić to najrzetelniej jak potrafię, korzystając z największych autorytetów farmakologii klinicznej oraz proszczepionkowych badaczy. Dokładnie opisałem w jakich fazach klinicznych są obecnie szczepionki, a także jakie skutki wywoływały u zaszczepionych. Zauważ, że nie wyolbrzymiam żadnych skutków ubocznych, przedstawiam je tak jak zostały podane w badaniach, a także z dokumentacji oficjalnej CDC po uruchomieniu szczepień w UK. Dokładnie opisałem też dlaczego udało się przyspieszyć fazy kliniczne badań nad nowymi szczepionkami. Starałem się to przedstawić obiektywnie, na tyle na ile mogłem, ale jednocześnie postanowiłem uargumentować swoje wątpliwości, z czego one wynikają. Nie stawiam siebie w roli żadnego eksperta. Pomyślałem, że przyda się zebranie tego do kupy i przedstawienie tematu ze swojej perspektywy, ponieważ od początku tej pandemii prowadzę własną bazę danych dotyczącą danych epidemiologicznych, śledziłem wszystkie kliniczne triale wszystkich kandydatów na szczepionki, bardzo mnie ten temat interesował od kiedy usłyszałem o pierwszych przypadkach w Wuhan. Uważam, że wobec wszystkich danych jakimi dysponujemy teraz, każdy powinien podjąć decyzję o szczepieniu samodzielnie w oparciu o szacunek korzyści do ryzyka. Ja również opieram się na zdaniu ekspertów, ale potrafię zauważyć kiedy uprawia się nachalny lobbing, a także bardziej ufam badaczom, których publikacje i działalność znałem przed pandemią, niż ekspertów których zacząłem nagle widywać w mediach (oprócz prof. Guta, naszego jedynego przedstawiciela w Międzynarodowym Komitecie Taksonomii Wirusów).
 
 
1 / Jestem redaktorem czasopisma @SpringerNature i dam ci więcej informacji na temat naukowych procesów recenzowania i dlaczego oszukańcze manipulacje w odniesieniu do artykułu @c_drosten PCR najprawdopodobniej miały miejsce w czasopiśmie publikacji @Eurosurveillanc .
2 / Jak wspomniano powyżej, liczba dni "pracy Cormana-Drostena" (patrz link) spędzonych w procesie recenzowania wynosi DWA. Zwolennicy autorów często wymyślają możliwe wyjaśnienia, które podważę w tym wątku.
3 / W artykule przedstawiono zasady odnoszące się do procedury testowania PCR i dlatego jest traktowany krytycznie. Międzynarodowe konsorcjum ekspertów i naukowców poddało krytycznej analizie wspomnianą publikację i znalazło kilka poważnych błędów. cormandrostenreview.com/report/
4 / Te wady mają jednak głównie, ale nie wyłącznie, charakter treściowy. Niestety, do tej pory ani czasopismo, ani zaangażowani autorzy nie znaleźli kontrargumentów i wyjaśnień.
5 / Oprócz merytorycznych i koncepcyjnych słabości, najbardziej martwi mnie to, jak fundamentalne zasady naukowe zostały naruszone przez @Eurosurveillanc .
6 / Załączona grafika (dostarczona przez @waukema ) pokazuje czas trwania procesu recenzowania czasopisma. W 2019 r. Średni czas publikacji „oryginalnych prac naukowych” wyniósł 172 dni, co jest zgodne z moimi osobistymi doświadczeniami. Dlaczego więc 2 dni są dosłownie niemożliwe?
7 / Po zakończeniu pisania artykułu, autor korespondencyjny (w tym przypadku @c_drosten ; który nawiasem mówiąc jest również członkiem redakcji czasopisma) musiał przesłać artykuł za pomocą formularza zgłoszeniowego, który wygląda następująco. „Umowa z autorami” to kolejny wymagany dokument.
8 / Korespondent (tj. @C_drosten ) musiał potwierdzić, że nie ma konfliktu interesów. Jednak Drosten nie był uczciwy, ponieważ wykryto kilka (!!!) konfliktów interesów, które ostatecznie zostały skorygowane pod presją pod koniec lipca 2020 r .: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7393849/
9 / Po nadesłaniu artykułu redaktor naczelny (tj. Dr Ines Steffens) musiał przyjąć artykuł do recenzji. Można argumentować, że @c_drosten jako członek rady redakcyjnej może mieć dobre relacje z tą panią, które mogłyby przyspieszyć ten proces. Punkt zajęty!
10 / Artykuł musiał zostać wysłany do co najmniej 2 recenzentów zewnętrznych przez redaktora naczelnego lub innych redaktorów zespołu redakcyjnego, których można znaleźć tutaj. Zwykle jestem zadowolony, jeśli znajdę wystarczającą liczbę recenzentów w ciągu 1-2 tygodni (najlepszy scenariusz). eurosurveillance.org/about
11 / Kiedy zewnętrzny recenzent (który musi być ekspertem w tej dziedzinie) przyjmie zadanie do przeglądu, ma zazwyczaj 30 dni na wykonanie pracy. Prawidłowe sprawdzenie artykułu zwykle nie trwa jeden dzień. Bardzo rzadko zdarza się, że przegląd kończy się w ciągu dni.
12 / To właśnie widzi redaktor, gdy tylko otrzyma z powrotem recenzowany rękopis. Zwykle recenzenci mogą podać 4 zalecenia: (a) Odrzucić [najczęściej], (b) Poważne poprawki [często], (c) Mniejsze poprawki [raczej rzadkie], (d) Akceptować [bardzo rzadko].
13 / W powyższym przypadku (przykład z mojego czasopisma) obaj recenzenci proponują istotne poprawki w pracy. Jeśli redaktor zgadza się z tą rekomendacją, autorzy otrzymują uwagi recenzentów, na które następnie należy się odnieść przed przystąpieniem do procesów iteracji.
14 / Moje osobiste doświadczenia są następujące:
- Natychmiastowe przyjęcie manuskryptu przez dwóch recenzentów jest prawie niemożliwe. (biorąc pod uwagę metodologiczne wady artykułu Cormana-Drostena, po prostu nie wyobrażam sobie takiego scenariusza)
- Zwykle zajmuje to 2-4 iteracje recenzji.
15 / Przyjęcie artykułu w ciągu 2 dni oznaczałoby zatem:
(1) Odpowiedzialny redaktor znalazł ekspertów, którzy byliby skłonni do recenzji w ciągu kilku godzin.
(2) Wszyscy eksperci natychmiast przejrzeli manuskrypt i stwierdzili, że jest on „doskonały jak jest”
(3) Redaktor natychmiast zajął się raportami z recenzji.
16 / Jednak po akceptacji (patrz przykładowy zrzut ekranu) artykuł nadal musi zostać wysłany do zecera, aby rękopis był w stylu (tj. Formatowanie, styl cytowania itp.) Czasopisma. Zwykle trwa to od kilku dni do dwóch tygodni.
17 / Następnie zecer wraca do odpowiedniego autora z "Zapytaniami" (np. Q1-Qx). Zapytania te zazwyczaj dotyczą odniesień wewnętrznych (tabele, ryciny) i zewnętrznych (cytowana praca), a także danych współautorów. Wszystkie zapytania musi kierować do odpowiedniego autora.
18 / Po udzieleniu odpowiedzi na wszystkie pytania, zwykle zajmuje to kilka dni, zanim publikacja zostanie udostępniona online w ostatecznej formie. Cała procedura trwa średnio około 6 miesięcy, co jest zgodne z powyższą analizą @waukema .
19 / DWA (!!!) dni pachną jednak naukowym oszustwem i korupcją. W chwili składania wniosku, niezwykłe znaczenie nie było czynnikiem, który mógłby wyjaśnić to zjawisko. To POWAŻNY SKANDAL NAUKOWY, a @Eurosurveillanc otacza się milczeniem.
20 / Biorąc pod uwagę fakt, że procedura @c_drosten przebiega według podobnego scenariusza w porównaniu z „pandemią” świńskiej grypy w 2009 roku (tj. Współpraca z Olfertem Landtem w zakresie tworzenia testów PCR, wywoływania paniki itp.) Pozostawia zły posmak. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7095450/
21 / Skandal, którego dotyczy problem, wymaga pełnego wyjaśnienia, zwłaszcza w odniesieniu do ról wszystkich zaangażowanych osób i stron (zwłaszcza @c_drosten i Ines Steffens).
22 / Zastanawiam się też, dlaczego współautorzy, tacy jak @MarionKoopmans, nie uważali za podejrzane, że ich (!!!) artykuł został dosłownie zaakceptowany i dostępny w sieci z dnia na dzień. Jako współautor i poważny naukowiec od razu wyraziłbym swoje obawy.
23 / Artykuł ten wywołał lawinę i był cytowany prawie 3000 razy w ciągu 1 roku. Niestety, praca i proces jej publikacji nie spełniają żadnego wymogu naukowej poprawności i poprawności formalnej. WizerunekWizerunek
24 / W związku z tym publikacja musi być oznaczona jako BIASED przez @Eurosurveillanc NATYCHMIAST. Ponadto NIEZALEŻNA KOMISJA musi zbadać dokładny proces i możliwe oszustwa / korupcję (jeszcze w styczniu 2020 r.) Oraz przedstawić możliwe konsekwencje dla wszystkich zaangażowanych stron.
 
 
Jeszcze słowem wstępu doprecyzuje, że zapewniałem o rzetelności charakterystyki kandydatów na szczepionki, które opracowałem na podstawie danych bardzo szanowanych badaczy oraz dokumentacji oficjalnej CDC. Jest to druga część tekstu, natomiast pierwsza składa się właśnie z "Kontrowersji", czyli jak sama nazwa wskazuje są to sprawy niejasne, co do których panuje rozłam w środowisku naukowym, są tam też moje spostrzeżenia, oparte na pracach oraz twierdzeniach szanowanych badaczy z rozległym doświadczeniem klinicznym. Moje osobiste obawy nie mają żadnego znaczenia, bo każdy człowiek ma prawo je mieć i móc je uargumentować.
Jeśli chce Pan zrozumieć mój artykuł, to powinien Pan przeanalizować źródła jakie podałem. Na początku tekstu jest strona konsorcjum naukowców (https://cormandrostenreview.com/), wybitnych specjalistów w dziedzinach epidemiologii, genetyki, biologii molekularnej i farmakologii klinicznej, którzy obalają protokół Cormana-Drostena. Na podstawie wytycznych w tym protokole zarządzano lockdownami i kwarantannami, zniszczono wielu ludziom życia, pozbawiono możliwości opiekowania się i odwiedzania bliskich przez rodziny, umierali oni samotnie i wiele wiele innych jeszcze szkód. Właściwie cały system testowania rtPCR podczas pandemii bazuje na wytycznych tożsamych lub podobnych do tego protokołu. Proszę się z tym dokładnie zapoznać, bo od tego zależy zrozumienie tego co napisałem. Proszę to zrobić bez uprzedzeń i z otwartą głową. Ułatwię to Panu, bo zrozumienie tego problemu jest kluczowe dla danych epidemiologicznych całej pandemii, a także przekrętów jakie za tym stały.
Polecam przeczytać badacza, który odpowiada m.in. za proces peer-review w Springer Nature, opisuje on wałki jakie zadziały się przy protokole Cormana-Drostena: https://threadreaderapp.com/.../1346110742924308482.html...
 
Przeczytałem pracę, którą Pan przytoczył o sportowcach i ich powikłaniach po COVID-19, a także drugi artykuł z Science. Obie publikację mają te same problemy: małe próbki badawcze oraz na jakiej podstawie stwierdzono u nich COVID-19 skoro byli bezobjawowi. Zakładam, że za pomocą pozytywnego testu rtPCR, jeśli tak to czy był on prawidłowo wykonany, ile było powtórzeń, ile cykli użyto, jaki był to test. Kolejna informacja, że problemy dotyczące zapalenia mięśnia sercowego u badanych były rzadkie. Dodatkowo tego typu zmiany w sercu czy płucach można też znaleźć u ludzi po grypie lub z powodu wielu innych czynników (jakość powietrza, leki, przeciążanie wysiłkowe, wady wrodzone, różne infekcje wirusowo-bakteryjne). Schorzenia układu oddechowego oraz układu krążenia to obok nowotworów najczęstsze przypadłości ludzkości. Media nagłaśniały każdy taki przypadek, proszę sobie wyobrazić ile złego tym wyrządzono, jaki stres na ludzi narzucono w wyniku tych informacji. Stres jest olbrzymim wyzwalaczem chorób i supresorem immunologicznym. Pod wpływem globalnie naruconego stresu, a także pogarszających się problemów cywilizacyjnych, ekologicznych i zdrowotnych, ludzie chorują coraz więcej i coraz ciężej przechodzą infekcje wirusowe czy bakteryjne.
Wie Pan, że rosnące liczby zgonów nie są spowodowane tylko przez COVID-19, ale w głównej mierze przez załamanie systemu ochrony zdrowia, teleporady i traktowanie wirusa SARS-CoV2 jak ebolę? Jaki stres narzucono na pracowników systemu zdrowia, to przechodzi wręcz wyobraźnię! Ja nie akceptuje żadnych niepotrzebnych zgonów. Pytanie ile Pan jest w stanie zaakceptować fałszywych narracji podyktowanych wadliwym systemem testów, zgonów i tragedii ludzkich z powodu drakońskich restrykcji i lockdownów. Wie Pan, że przez ten chaos wg prof. Myśliwca spadła liczba zgłoszeń kart DILO o ponad 40%, czy zdaje Pan sobie sprawę, że oznacza to wysyp nie zdiagnozowanych i nie leczonych na czas nowotworów. To będą zawrotne liczby! Do tego drastyczny wzrost chorób psychicznych, samobójstw, lęków, stresu. Jeśli zastanowi się Pan nad tym wszystkim i nie będzie się nadmiernie skupiał na wirusie-celebrycie, to te wszystkie dane są przerażające.
Podał Pan przykład Szwecji, czy zdaje Pan sobie sprawę, że niemal połowa ze wszystkich ofiar COVID-19 w tym kraju (i wielu innych, w niektórych to nawet 50-60%) to byli staruszkowie w domach opieki. Tam działo się istne pandemonium. Na tych ludziach odbyła się eutanazja, był chaos, wielu z nich nie leczono, nie udzielano pomocy, brakowało personelu lub personel był bezradny. Do tego zasady na podstawie których stwierdzano u tych osób COVID-19 są kontrowersyjne i prawdopodobnie popełniono przy tym ciężkie do oszacowania błędy. Wszystko bazowało na testach, nie pozwalano robić sekcji zwłok. To wszystko to istotne problemy, którymi trzeba będzie się zająć i którymi z pewnością zajmą się medyczne komisje śledcze, które będą badać pandemię i podejmowane wokół niej decyzje, prawdopodobnie przez kilka lat. Co najmniej tyle zajmie też korygowanie danych.
 
 
Większość pandemistów ignoruje to co się teraz dzieje i nadal powtarzają pseudonaukowe twierdzenia o wysokiej specyficzności i dokładności testów rtPCR jak mantrę, kiedy sytuacja się dynamicznie rozwija i w tej chwili wiemy już znacznie więcej w temacie, czyli:
Testy rtPCR nie mogą samodzielnie stanowić o diagnozie; pozytywny test rtPCR na obecność fragmentu sekwencji rzekomo zgodnej z SARS-CoV2, dodatkowo powiększonego do wartości rejestrowalnych przez różne zakresy cyklów odcięcia CT, nie wykluczają koinfekcji innymi wirusami i patogenami, nie wykluczają innych chorób, a także nie mogą stwierdzać, że posiadane objawy są spowodowane wirusem SARS-CoV2; Pojedynczy test rtPCR w żadnym wypadku nie może stanowić o diagnozie, przyczynie zgonu, czy rzekomych powikłaniach u tzw. bezobjawowych osób; Testy rtPCR przeprowadzane w cyklach powyżej 25, dają duże prawdopodobieństwo wyników fałszywych, a powyżej 35 cykli są już kompletnie losowe i mogą dawać nawet powyżej 90% fałszywie pozytywnych wyników; Dałem na to dowody naukowe w tekście;
Zrozumienie porażających konsekwencji tych informacji jest kluczowe w odczytywaniu danych epidemiologicznych. Od początku pandemii dane te są wykrzywione do granic możliwości przez ten wadliwy system testów i są zwyczajnie nieprawdziwe. Przypomnę, że cała pandemia trzyma się głównie na tych testach od początku do teraz. Ile chorób zostało błędnie przypisanych do COVID-19, ile zgonów błędnie przypisanych do covida, a także schorzeń cywilizacyjnych określonych jako powikłania po bezobjawowym kontakcie z wirusem, to można się tylko domyślać. Moim zdaniem ludzie zasługują na prawdę, po tym jaki stres na nich narzucono, jaką panikę rozpętały media, jak potraktowano starszych ludzi w domach opieki, szpitalach, którzy umierali samotnie, nie mając możliwości zobaczyć ukochanych twarzy. To tylko kropla w morzu problemów, im więcej człowiek zastanawia się nad konsekwencjami tego całego bałaganu, tym gorzej to wygląda. Absurdalne i nienaturalne spadki innych chorób wysoce zakaźnych jak grypa, przeziębienia i zapalenia płuc o różnym czynniku zakaźnym, przy jednoczesnym wzroście rzekomych infekcji COVID-19, są pogrążające i zwyczajnie niemożliwe.
Co roku mierzymy się z epidemiami chorób zakaźnych. Na samą grypę między wrześniem 2018, a kwietniem 2019 na grypę zachorowało 3,7 mln ludzi, z powodu tej choroby oraz powikłań zmarło 18,5 tys. ludzi, co daje w przybliżeniu ponad 17 500 zachorowań dziennie. Jakby doliczyć do tego inne jednostki chorobowe o zbliżonych lub takich samych objawach jak COVID-19, czyli zapalenia płuc o niezidentyfikowanym czynniku zakaźnym (których jest znacznie więcej niż przypadków grypy), to otrzymamy ogromne liczby. Powikłania po grypie czy zapaleniu płuc mogą być znacznie bardziej dotkliwe niż rzekome powikłania po rzekomym COVID-19 stwierdzonym za pomocą testu rtPCR lub innych, jeszcze mniej dokładnych testów.
Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie neguję problemu chorób zakaźnych, a także wirusa typu SARS, który wydostał się z Chin i uderzył w inne części świata. Jednak musimy uczciwie patrzeć na dane i dostrzegać nieścisłości, a nie ulegać panice i iść dalej w obłęd masowego testowania, które generuje trudne do oszacowania błędy. Wręcz przeciwnie. Od lat fascynują mnie migracje wirusów i dane epidemiologiczne, na bieżąco śledzę meldunki epidemiologiczne PZH, bazy danych GUS, CDC i WHO pod kątem chorób zakaźnych i jest to problem, z którym mierzymy się co roku. Zabiera on bardzo wiele żyć np. wg baz danych ONZ w 2018 roku na zapalenia płuc zmarło 800 000 dzieci. Dlatego szukam w biosferze związków przeciwwirusowych i opracowuje oraz testuje ekstrakty z roślin i grzybów, które aktywnie hamują namnażanie wirusów lub eliminują w różnym zakresie objawy infekcji wirusowej. Co roku należy na siebie uważać. Co roku na infekcje zakaźne i powikłania po nich, nawet tych pospolitych, ginie wielu ludzi w różnym wieku lub cierpi na poważne następstwa.
Teraz proszę sobie wyobrazić skalę potencjalnego oszustwa jakie miało miejsce. Sam Drosten jest teraz w poważnych tarapatach, bo te oszustwa godzą w ogólnoświatowy wizerunek nauki, a także we wszystkich ludzi, którzy ucierpieli z powodu drakońskich lockdownów.
Biorąc poprawkę na to wszystko co zostało wyżej przedstawione i analizując wszystkie pozostałe informacje w napisanym przeze mnie artykule, możne je odczytywać już inaczej. Jeśli pandemia bazuje na wadliwym systemie testów, a wirus przetoczył się pierwszą falą przez cały świat, to można stwierdzić, że po tej pierwszej fali nabyliśmy odporność stadną, patrząc ile ludzi miało potencjalny kontakt z wirusem, a także że u wielu ludzi wykryto przeciwciała i reaktywność limfocytów T w stosunku do białek wirusowych typu SARS-CoV2, kiedy nie mieli oni kontaktu z wirusem. Zachęcam do przeczytania źródeł naukowych jakie przytoczyłem przy tych akapitach, bo są one ciekawe i warto. Natomiast jeśli nadal wyznacznikiem pandemii będą testy, to będziemy cały czas krążyć w kółko i potęgować przekłamania w danych. Fajnie podsumował to w artykule Dr Yeadon, który nazywa rzeczy po imieniu: https://lockdownsceptics.org/the-pcr-false-positive.../ Warto przeczytać jego artykuł oraz zapoznać się ze źródłami jakie przywołuje, ponieważ badacz ten ma ogromne doświadczenie kliniczne jeśli chodzi o choroby zakaźne, kierował przez 16 lat działem badań klinicznych koncernu Pfizer, żeby piastować taką funkcję tak długo trzeba należeć do ścisłego topu, dlatego tym bardziej warto to przeczytać, rozjaśnia wiele spraw.
 
 
Trwa obecnie wojna informacyjna, FB oraz Google cenzuruje mnóstwo wyników, knebluje wielu dobrym badaczom usta lub zwyczajnie nie wyświetla odniesień do wyników zawierających ważne informacje; Pomaga korzystanie z alternatywnych wyszukiwarek typu duckduckgo, które w o wiele mniejszym zakresie cenzurują wyniki i można znaleźć tam już więcej ciekawych informacji; czytam właśnie prace azjatyckich naukowców i wg tych danych są istotne problemy zarówno z określeniem pochodzenia wirusa SARS-CoV2, a także z samą izolacją wirusa. Jestem obecnie w trakcie czytania pracy, w której badaczka przedstawia te problemy, a także opisuje możliwe drogi do spreparowania sekwencji RaTG13 w GenBank: https://www.researchgate.net/.../344545028_SARS-CoV-2_Is... Warto czasem poczytać tych młodych genialnych azjatyckich badaczy, którzy w wieku 7 lat nierzadko ogarniają już genetykę i biochemię i potem mają po kilka doktoratów lub tytułów. Można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, przede wszystkim, że są kosmitami 🙂
 
Marcin Kozłowski Według najnowszych danych zebranych przez guru evidence based medicine lekarzy od statystyki medycznej, czyli Ioannidisa: stwierdza on, że CFR (Case Fatality Rate) dla COVID-19 zostało wyolbrzymione przez WHO oraz tym którym zależało na sianiu paniki. Najbardziej rzetelne dane jakimi dysponujemy, czyli pełna dokumentacja z Diamond Princess, a także surowy wskaźnik CFR/IFR dla Korei Południowej i Niemiec, czyli krajach z największą liczbą testów wynosi 0,9% i 0,2%, w krajach skandynawskich wskaźnik ten wynosi 0,1%; biorąc za tym pod uwagę najnowsze zestawy surowych danych wygląda na to, że IFR dla Covid-19 jest być może wyższa niż sezonowej grypy (0,1%), ale niedużo (na całą populację to jest 0,15-0,2% maks). Mówimy tu o sytuacji kiedy nawet uznamy, że nie ma żadnych problemów z testami rtPCR; Dodając do tego wskaźnika wszystkie potencjały zniekształcające dane przez wady systemy masowego screeningu rtPCR, powinien on spaść dużo poniżej 0,1%; źródło: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/eci.13222... https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/eci.13423
 
Co do amantadyny i innych środków farmakologicznych pomocnych przy infekcjach wirusowych, w tym zespołowi objawów zakaźnych COVID-19, to stosuje Pan nadmierne uproszczenia, możemy na ten temat pogadać, ale nie porozmawiamy jeśli zna Pan to tylko pobieżnie. Pochodne adamantanu i związki z surowej ropy naftowej interesują mnie nie od dziś, czytałem na ten temat wiele publikacji naukowych, a także śledzę temat użycia w Polsce amantadyny u pacjentów z COVID-19 od samego początku. Posiada Pan niedokładne informacje, gdyż wielu polskich lekarzy prowadziło leczenia amantadyną, lek. Bodnar był akurat najbardziej medialny z nich, uzbierano imponującą dokumentację leczenia pacjentów, w tej chwili amantadyna jest już dostępna i może być oficjalnie używana w leczeniu covid przez naszych lekarzy. Wyniki są bardzo obiecujące, natomiast przy odpowiednim dawkowaniu i ścisłym rygorze lekarskim, lek ten powoduje znikome skutki uboczne. Wszystkie związki uzyskiwane z surowej ropy naftowej przy nieodpowiednim dawkowaniu mogą wywołać różne skutki uboczne, tyczy się to wszystkich silnie działających leków. Szczepionek też się to tyczy, tylko jak ludzie chcą rzetelnie rozmawiać o tych skutkach ubocznych, to są zaraz atakowani lub wyzywani od antyszczepionkowców, nie widzi Pan tu hipokryzji. Możemy pogadać również o skutkach ubocznych przy różnych dawkach pochodnych adamantanu, nie będę się na Pana obrażał, tak jak niektórzy ludzie obrażają się na mnie, że chcę rozmawiać o skutkach ubocznych nowych, wspaniałych szczepionek 🙂 Są też inne stare i sprawdzone leki, które wypadły obiecująco w leczeniu COVID-19, mam małą bazę danych na ich temat, którą uaktualniam na bieżąco z każdą interesującą pracą naukową.
 
 
 
autor: Jakub Babicki
opublikowano dnia 29.12.2020